#51 24-11-2015 19:09:28

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Ain't that a kick in the head

Sawyer Avery



Wystraszyłam się nieźle.
- Jak długo spałam?! - spytałam gorączkowo bojąc się, że ci pederaści zaraz zapukają nam w drzwi, a potem w odrąbane głowy na palach.
Nagle wyparowała ze mnie cała złość, właśnie przez ten nieprzenikniony lęk. Musiałam wziąć głęboki wdech, żeby się uspokoić. A nawet jeśli nie, to nie dawać jemu powodów do zmartwień. Jedna osoba z wysokim ciśnieniem to już chyba wystarczająco.
- Chciałam odzyskać swoje rzeczy - wyjaśniłam, właściwie to zgodnie z prawdą. Zastanawiałam się, czy on nie zauważył jeszcze, jak bardzo strzegę swoich rzeczy? - Musiałam odzyskać rzeczy z tego kufra. Wiesz... Te pieniądze, za broń, to póki co cały mój dobytek. Resztę oddałam tej Crawford z motelu. - Ta, to też było spowodowane troską o to, co moje: przy załatwianiu spraw z odmeldowaniem poprosiłam ją o wymianę zamka na bardziej... antywłamaniowy, po ostatniej nieoczekiwanej wizycie. Uśmiechnęłam się. - Z resztą jak widzisz, jestem cała. Dałam im nieźle popalić. - pochwaliłam się jak gdyby nigdy nic.
- Oh, to? Ostatnio ją wymieniałam, nie jest tak napromieniowana, jak myślisz - starałam się trochę go uspokoić, gdy skarżył się na moją rękę. Wyjaśnił mi też, skąd te przyrządy pseudomedyczne na biurku, a choć postanowiłam się już tak na niego nie złościć, musiałam go co do tego upomnieć: - A tego nie rób tego więcej, jeśli nie będzie konieczne. Padłam ze zmęczenia - wiesz, dzień gnieżdżenia się w szafie, a potem tak naprawdę w obie strony niemalże biegłam, a w drugą z takim balastem... Swoją drogą, gdzie dałeś ten plecak? - rozejrzałam się, wciąż nie dostrzegając go w pokoju.




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#52 24-11-2015 19:24:57

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Ain't that a kick in the head

Michael




- No dobra, co do dłoni lekko przesadzam, niem miej mi tego za złe, proszę, ale inaczej po prostu nie mogłem, w sumie zastanawia mnie gdzie ty wymieniasz to cacuszko?
Co jak co, ale ta robo ręka, jest cudowna, z tworzywa, żelaza i aluminium, pięknie wszytko połączone, a zwiększało siłę prawie 10 krotnie! Tak wywnioskowałem tylko, babka, do tego nie jakiejś muskularnej postawy potrafiła przenieść tak ogromną torbę? Chyba jednak z nią nigdy nie spróbuje się na tą dłoń, bo sam będę podobnej potrzebować, a raczej moje słabe mięsiste są mimo wszystko lepsze. 
-Plecak jest niżej, nie mogłem go dotachać na górę, jest dla  mnie zbyt ciężki.]
Nie posiadałem  zbyt wiele rzeczy związanych z medycyną, ale te przynajmniej pomogły postawić ją na nogi. Ale odlot, no powodował odlot, tak po prostu, med-x postawił na nogi organizm odlot odświeżył umysł, teraz ona chyba będzie w stanie wrócić do ewentualnej wali, na daleki i średni dystans.
-Co do twojego wypadu. - Tu miałem nadzieję że wyglądam na nieco inteligentniejszego niż normalnie, chociaż pod tym względem momentami niewiele brakowało mi do Kretoszczura który postanowił mieszkać obok Supermutantów, i jednocześnie obok beczki z odpadami radioaktywnymi. Jesteśmy partnerami, można powiedzieć biznesowymi, i zależy mi na twoim życiu bo mamy z tego oboje zyski jasne? - Ciągnąłem tak dalej, jak i starając się zrobić wrażenie kogoś przed kim powinno sie mieć respekt, no ale charyzmy brak, no i jeszcze Pancerz wspomaganego, tak to byłby argument! Jak najbardziej musimy się trzymać razem!

Ostatnio edytowany przez ptaszo (24-11-2015 20:22:49)

Offline

 

#53 24-11-2015 22:08:17

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Ain't that a kick in the head

Sawyer Avery



Z cichym stęknięciem postanowiłam podnieść się już całkowicie do pozycji siedzącej, co było ciężkie nie tylko przez fakt, że moje mięśnie dalej nie domagały, ale też rana na boku nie dawała o sobie zapomnieć. Na szczęście chyba już się zasklepiła jak trzeba, nie przywierając do opatrunku. Kiedy zrobi się spokojniej, będę musiała coś z tym zrobić.
Skinęłam głową, rozbawiona sposobem jego przeprosin, zwłaszcza że po jego pytaniu zastanawiałam się, czy nie było to aby po to, by mi się przypodobać. Ale właściwie, co mi szkodziło uchylić rąbka tajemnicy!
- Hm, znasz "Mick & Ralph's"? To robota Micka, w połowie, bo do nerwów doczepiła mi ją doktor Usanagi. Wiesz, tyle pomagam Uczniom Apokalipsy że szczególnie, jak za to wszystko ja płacę, coś mi się należy! - zaśmiałam się, ale smutne było to, że wszystko było zgodne z prawdą - a przyznać trzeba, nieźle zasilam budżet zarówno sklepu, jak i lekarzy, kwotą jaką przeznaczam na wymianę tej łapki. Ale zanim to zacznie świecić mija trochę czasu, podczas którego dorabiam się żądanej kwoty.
A co do plecaka, mogłam się domyśleć. Gorzej tylko, jeśli schodząc w dół po broń, spadnę ze schodów, czy coś. Ale chyba nie byłam aż tak słabowita? Niemniej... Dziwnie się czułam. Po raz pierwszy nie tylko ja o mnie dbałam. I byłam mu za to całkiem wdzięczna... Choć mimo jego słów, nie mogłam ich dopuścić do siebie. Jeśli oni tu wrócą, mogą go przecież zabić. Acz nie sądzę, by pokonali tym razem tę samą drogę wiedząc, że po zabiciu dwóch z nich możemy być lepiej przygotowani...
Gdy Michael skończył, rzuciłam mu się na szyję. Ot tak, po prostu, i przymknęłam oczy.
- Dziękuję. - powiedziałam dość głośno, jakbym chciała też dodać, że ani trochę się tego nie wstydzę. - Ale... Czy mógłbyś sprawdzić te ładunki wybuchowe po drodze? Ja odpocznę tu jeszcze, jeśli pozwolisz. - poprosiłam, licząc na to, że uda mi się chociaż wymyślić jakiś plan... I że oni się z nim jakoś miną.




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#54 24-11-2015 22:23:24

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Ain't that a kick in the head

Michael



-To już wiem do kogo się zgłoszę jak stracę kończynę!- Co jak co, ale utrata kończyny mi się raczej nie marzyła... rozmyślając o tym złapałem się jednak na lekkiej myślewce, która mignęła ledwo przez mózg że nogi by mi się takie przydały. Wdepnie się w minę i nie boli chyba aż tak, co nie? Jednak coś czego nie dawała mi technika mogłem załatwić chemią. Przeciwbólowe prochy? Proszę! Zrobić narkotyki na sprzedaż? Jeszcze lepiej!
Bezproblemowe usługi Michaela, dobra jakość niska cena, czy jakoś to tak szło.
Jednak mimo wszystko nie wyglądała najlepiej, w pewnym momencie zamknęła nagle oczy i mi serce stanęło, cholera jeszcze mi tu zejdzie! Po prostu rzuciła mi się na szyję i
powiedziała dziękuję, cholera jakoś tak lepiej mi się zrobiło.
-Em, proszę, wiesz, nie chciał bym Cię mieć na sumieniu raczej, nie? - Odpowiedziałem szybko jak i stanowczo. Przecież ona jest moim partnerem biznesowym, muszę ratować jej tyłek, nie?
Kontynuując, poprosiła mnie o sprawdzenie ładunków, jak poprosiła tak zrobiłem, jednak uznałem że trzeba ją lekko uziemić.
-Tylko nie wyłaź, dobrze? Może i walczą tylko maczetami ale nie jesteś cała ze stali.
Udałem się w stronę minowiska, wszystko było w porządalu, nawet zwierzęta tędy nie chodziły bo przepiękne widoki w postaci innych szkieletów wystarczająco potrafiły odstraszyć człowieka, a co dopiero zwierze.

Offline

 

#55 25-11-2015 19:14:21

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Ain't that a kick in the head

Sawyer Avery



Miałam brzydki nawyk owijania sobie ludzi wokół palca. Gorzej, tak jak to było z Bractwem Stali, że gdy się o tym orientowali, to ja kończyłam w najgorszej możliwej sytuacji. Niestety, nie uczę się na błędach.
- Zabiłam ich. - skłamałam, choć nie do końca. - Po prostu boję się, że przyjdzie ich tu więcej. - dodałam, poprawiając się na łóżku, a po chwili widząc już, jak znikał mi z pola widzenia.
Upewniwszy się już, że byłam sama w domu, podniosłam się z lekkim trudem. Ukryłam plecak pod łóżkiem, po czym niewiele myśląc wzięłam Chanel i zaczęłam rozglądać się przez okna na okolicę. Z obu stron rzecz jasna, więc błądziłam dość sporo po domu. A może powinnam jakoś wspiąć się na dach i stamtąd bawić się w patrolowanie? Uznałam że to zły pomysł dopiero po namyśle, jaki zafundowała mi moja bolesna rana. Jeszcze mi uszkodzeń większych nie brakowało.
Z resztą, bałam się strasznie, że niepotrzebnie wysłałam tam Michaela. Mogłam go gdzieś zamknąć, coś mu wstrzyknąć... Cokolwiek! Przyznam, że byłam zła na samą siebie - chcąc go uratować, możliwe że odesłałam go na linię strzału.
Dlatego też nawet nie wiecie, jaką ulgę i zdenerwowanie zarazem odczułam, gdy faktycznie przybyli nie od strony widocznego wyjścia z kotliny. Najgorsze było jednak, że musieli gdzieś indziej w pobliżu rozbić obóz - było ich jedynie pięciu, do tego nie mieli przy sobie większości rzeczy przez co poruszali się szybciej, co utrudniało celowanie, a w konsekwencji - udany strzał. Otworzyłam okno i wysunęłam przez nie dyskretnie lufę, modląc się, by mnie nie zauważyli. I tak się stało. Zaczęli biec.
Spanikowana zmarnowałam dwa naboje i dwadzieścia metrów dystansu, jaki nas dzielił. Drugi zdjęty. Wiedziałam, że nie dam tak rady z pozostałymi.
Ale... Jaki znak dać Michaelowi, w razie gdyby wrócił? Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym leżałam wcześniej. Na ścianie wisiał prostokątny materiał z granatowym kwadratem w gwiazdy, a reszta niego stanowiła białe i czerwone paski. Oderwałam skrawek tego ostatniego koloru, przybijając go strzykawką do biurka, a inhalator wsunęłam między pudła leżące pod łóżkiem. To za nimi schowałam swoje rzeczy.
Kiedy wbiegłam na korytarz usłyszałam, jak ktoś otwiera drzwi. Z Chanel w ręce, mogłam pozbawić życia jeszcze jednego z nich... gdyby nie fakt, że w magazynku zabrakło naboi.
Dwóch z nich najpierw wyrwało mi z dłoni broń, a potem chwyciło za oba ramiona. Szczególnie tym mechanicznym usiłowałam się bronić, ale jeden z tych dupków wsunął mi skrawek materiału pomiędzy tłoki. Syknęłam, gdy straciłam nad nią panowanie.
Jako, że musieli mnie pilnować, odpuścili sobie na całe szczęście przeszukiwanie domu zakładając, że za niewolnika i tak dostaną o wiele więcej, co do tego miało im "zrekompensować śmierć" tych czterech zakutych łbów, które zdjęłam. A więc tak to miało się skończyć, co?
Ścieżka, którą mnie prowadzili, była niebotycznie wąska, więc nie obeszło się bez otarć o skały i siniaków, które fundował mi jeden z nich, trzymający moją broń. Gdy wylądowaliśmy w obozie, co stało się już późnej nocy, bo droga do niego nie należała do krótkich, syczałam z bólu - rana znów się otworzyła, widziałam z boku mej bluzki krwistą plamę. Legionista z Chanel rzucił mi butelkę z wodą i - co mnie zaskoczyło - woreczek ze znanym wśród wędrowców po Pustkowiach proszkiem leczniczym. To drugie wykorzystałam niemal natychmiast, w końcu dobre i tyle, szczególnie że ból był nie do zniesienia a w każdej chwili mogło wdać się jakieś zakażenie... Choć właściwie, ono by mnie w tym momencie uratowało, pomyślałam, spoglądając na prezent od Pederastów Cezara, składających się z mocnych, metalowych kajdan na ręce i nogi.
Rana przestała piec po jakimś czasie, zastąpiona jednak przez równie silne ukłucie w okolicach serca. A więc tak to jest, naprawdę tęsknić za ukochaną wolnością... Gdybym mogła, uciekłabym stamtąd, ale teraz nie dość, że wciąż dwóch stało na warcie, to jeden z nich miał moją snajperkę, która co prawda nie miała naboi, ale bez niej nie miałabym szans na przeżycie na Pustkowiu.
Położyłam się na szorstkim piasku, usiłując zasnąć w akompaniamencie wewnętrznego cierpienia i zdecydowanie aż za bardzo słyszalnych odgłosów z namiotu. Cóż, to mi przynajmniej dodało pewnej otuchy, że to nie mną zainteresują się w ten konkretny sposób.




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#56 25-11-2015 19:57:44

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Ain't that a kick in the head

Michael






Mimo wszystko odnalazłem, pewne niedoróbki w moich materiałach wybuchowych, ładunki szeregowe przeżarły jakieś zwierzęta, co przy dużej ilości wrogów mogło się okazać zgubą. Kilka min uległo zniszczeniu, w sensie takim że nawet czujniki się zniszczyły od burz piaskowych niszcząc mechanizm zapalny, co w konsekwencji uratować komuś życie, albo stworzyć mu myśl polegającą na tym że mimo wszystko jest bezpieczny, a tu nadepnie i je..., znaczy, i bum!
Wracając myślałem że Avery raczej grzecznie leży ewentualnie gniotąc na proch kamienie swoją dłonią, hmm, gdyby tak krzemienie gniotła było by fajnie! Miałbym dodatki do materiałów wybuchowych które by zaowocowały granatami udarowymi, które eksplodowały by wraz z uderzeniem o coś.
Gdy przekroczyłem próg zdemolowanego domu coś mnie tknęło, był... bradziej zdemoolowany niż zwykle.
-Cholera, Avery...
Mimo wszystko wszedłem ostrożnie na górę, rozglądając się we wszystkie strony, w zasadzie jedyne co ujrzałem to ślady walki, trochę krwi, nawet jeszcze nie zaschniętej, tylko świeżej ciepłej krwi... stało się to niedawno.
Kolejną rzeczą była strzykawka.. A to szczwana bestyjka, zrozumiałem tyle mi było trzeba i tyle by wiedzieć o co chodzi.
Uzbroiłem się w moje cudowne fajerwerki nie spokoju i tęsknoty za kończynami i wyszedłem przed dom.
Zauważyłem tropy, co jak co ale te bubki z legionu chyba są tępe, i to bardziej niż myślałem.
Na piasku było widać powłóczenia nogami, to pewnie była Avery, szkoda mi jej, w między czasie zaaplikowałem sobie Med-X coby dłużej stać na nogach i Kocie Oko, tak dla lepszego wzroku. Po tropach coraz bardziej miałem wrażenie że Legioniści mają zamiast mózgu kaktusy opuncji, o to jeszcze uschłe, wymęczone, i pogryzione przez owady. W końcu dotarłem do skał, można się było domyśleć, Avery tam już broczyła z lekka krwią, co znaczyło że musieli się gdzieś osadzić, żeby nie zdechła jak pies, w końcu oni tych niewolników sprzedają innym legionistom, ewentualnie albo raczej, służą do pomocy przy pracach skrajnie fizycznych.
Zobaczyłem. Namioty i ją skuloną obok nich, spała, jak zwierzę, jak pies. Nie ma łatwo, czas pobawić się w psychologię tłumu. Postanowiłem że będę symulantem, rozstawiłem trzy ładunki, wybuch powinien wyglądać jak ostrzał bractwa stali, zobaczymy co powiedzą te fagasy jak coś im takiego pierdyknie podczas snu.

Offline

 

#57 25-11-2015 20:51:27

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Ain't that a kick in the head

Sawyer Avery



Potężny huk wybudził ze snu, jak się okazało, nie tylko mnie ale i Legionistów - także tych, którzy przysnęli na warcie. Tym właśnie przyszło rozejrzeć się za źródłem hałasu, wraz z jeszcze jednym z nich, tymczasem przy mnie zostało dwóch, jakby faktycznie panicznie bali się, że "plugawa suka" skopie cztery litery jednemu z nich.
Nie widziałam co prawda, co się stało, ale, choć i dla mnie samej było to zaskakujące, nie potrafiłam sądzić inaczej, niż że to mogła być robota wyłącznie Michaela. Gdybym tylko mogła mu jakoś pomóc... Gdy tylko o tym pomyślałam, położyłam dłonie jedna na drugą na udach, tak po prostu, a dyskretnie przy tym usiłowałam wydobyć spinkę z mojego pasa. Po chwili jednak zdałam sobie sprawę, że nijak nie uda mi się przy nich rozkuć za jej pomocą. Któryś z nich musi mieć klucze do kajdan. Spojrzałam, kątem oka, najpierw na jednego, potem drugiego - żaden z nich nie miał ich przy sobie, albo były poza zasięgiem mojego wzroku. Póki co musiałam więc liczyć na czarnowłosego... O ile to w ogóle był on.




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#58 25-11-2015 21:05:01

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Ain't that a kick in the head

Michael



-Ha! Udało się! - Szepnąłem sam do siebie, doprowadzając do mini euforii, ot tak, nie potrafiłem zrozumieć ich głupoty! Gdyby bractwo stali tu było to by ich zasypała laserami i grubasami, znaczy, mini atomówkami które z siebie grubasy wyrzucają.
Gdy tamci zaczęli szukać ewentualnych Paladynów Bractwa, ja zakradłem się do obozu, i schowałem się za pozostałościami jakiegoś budynku, wyciągnąłem lornetkę i patrzyłem na Avery, cała przerażona chyba, albo.. nie to jednak była nutka nadziei, którą przyniosłem wraz z odłamkami stali i minami kapslowymi.
Byłem jakieś 50 metrów od nich, ona i 2 kolesi, bez broni palnej, tutaj miałem doskonałą, wręcz idealną szanse do odbicia jej.
Wyciągnąłem pistolet i zacząłem się czołgać, serducho waliło mi jak po kilogramie kofeiny ale co to dla mnie nie? Na odległości około 20 metrów zacząłem strzelać, kolejny raz jeden z nich dostał w ramię, drugi rzucił się na ziemię w poszukiwaniu czegoś, w pewnym momencie po prostu rzuciłem broń na ziemię jakby trafiony gromem. Jeszcze tylko chwilunia.
Gdy jeden cały czas się wykrwawiał pozostali wrócili z pudełkiem śniadaniowym valut-tech, zablokowanymi zamkiem, prostym do otwarcia.
Związali mnie i rzucili obok niej. Zabrali się za otwieranie zamka, niech no tylko to cholerstwo otworzą to zobaczą. Ostatnią rzecz w życiu.

Ostatnio edytowany przez ptaszo (25-11-2015 21:06:11)

Offline

 

#59 25-11-2015 21:24:35

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Ain't that a kick in the head

Sawyer Avery



Po chwili rozległ się trzask, a jeden z moich "osobistych ochroniarzy" z krzykiem złapał się za bark, drugi natomiast rzucił się na ziemię w poszukiwaniu czegoś. Oczywiście, dostrzegłszy klucze, natychmiast przyciągnęłam je bliżej, ukrywając pod podeszwą buta. Postrzelony wstał po chwili, a ja śledziłam go wzrokiem. Wraz z tym drugim przytaszczyli do mnie nikogo innego, jak moją ostatnią nadzieję, teraz skrępowaną jeszcze bardziej chamsko, niż ja.
- Co ty robisz?! - szepnęłam ze złością. Szczerze mówiąc, nie zdziwiłabym się, gdyby po prostu zwiał stamtąd z moimi rzeczami. Cóż, fakt że po mnie przyszedł sprawił, że na chwilę poczułam się naprawdę dobrze. Dopóki nie uświadomiłam sobie, że teraz obydwoje tkwimy po uszy w gównie.
Niemniej, udało mi się zdobyć klucze. Wykorzystując ich chwilę nieuwagi, wyciągnęłam je spod topornego obuwia i rozkułam stopy, zostawiając jednak kajdany wciąż na swoim miejscu, dla niepoznaki, po czym włożyłam klucz do otworu w kajdanach na nadgarstkach, przekręciłam i... ścisnęłam między udami tak, by nie było go widać.
Nie myślcie, że się nie stresowałam! Serce z chwili na kolejną drgało mi coraz szybciej... Zwłaszcza, że pozostała trójka wróciła z jakimś znaleziskiem...




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#60 25-11-2015 21:33:57

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Ain't that a kick in the head

Michael





Nie mogłem wtajemniczyć jej w mój plan jedyne co mogłem zrobić to powiedzieć jej jedynie to:
-Jeżeli usłyszysz pipnięcie z ich strony to wiej jak najdalej, ja mam pancerz i maskę więc nie stanie mi się nic strasznego rozumiesz? - Szeptałem do niej przez zęby, doskonale wiedząc co się stało z jej łańcuchami.
-Będziesz miała około 5 sekund, akurat żeby się oddalić na 20 metrów.
To było jedyne co mogłem zrobić. Każda minuta powodowała u mnie zawał, znaczy każda minuta się tka dłużyła że byle jaki trzask ich "otwierania" zamku przyprawiał mnie o atak mięśnia sercowego.
W pewnym momencie wydobył się charakterystyczny trzask, otworzyli to, było tam pełno kapsli, dinarów legionu, ze wszystkiego by wyszło coś koło 500 kapsli, w przeliczeniu wraz z dinarami. Po 5 sekundach rozległo pipnięcie.
Kopnąłem ją w tyłek żeby zaczęła biec. Zostało jej 3 sekundy. Sekundę później ja się położyłem na brzuchy tyłem do eksplozji.
Bum.

Offline

 

#61 25-11-2015 21:55:38

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Ain't that a kick in the head

Sawyer Avery



Nie myślałam wtedy wiele, liczyło się tylko tyle, by nie dostać w łeb. Zrobiłam dokładnie to, co kazał mi robić ciemnowłosy, a wiele tego nie było - po prostu wiej. Mimo to, choć udało mi się zerwać z miejsca dość pospiesznie, zrzucając przy tym żelazne więzy z kończyn, siła eksplozji popchnęła mnie jeszcze dalej, zwalając z nóg, przez co nie dość, że padłam jak długa na suchy, pustynny piach, to przejechałam po nim dobre kilka centymetrów. Jęknęłam z bólu czując, że dorobiłam się kolejnych, poważnych otarć.
Nie zdążyłam się nawet podnieść, gdy jeden z tych czubów pociągnął mnie w górę za włosy. Widząc jak kieruje maczetę ku górze, zamachnęłam się i bezwładna, choć wciąż mocarna pseudoręka przeżyła bliskie spotkanie z jego twarzą. A szkoda nawet gościa, Ci z Legionu potrafią być całkiem niebrzydcy... Jeszcze bardziej szkoda, że powtarzałam tę czynność, aż nie padł okrwawiony.
Spojrzałam na Michaela. Reszta była martwa już od wybuchu.
- Staary - powiedziałam przeciągle, ze śmiechem ani trochę nie wymuszonym. - To będzie boleć jak cholera, kiedy proszek przestanie działać.
Klimat do czarnego humoru skończył mi się, gdy przypomniałam sobie o mojej smukłej towarzyszce. Przecież Chanel była przy jednym z tych złamasów w trakcie wybuchu! Podbiegłam do ciał, szukając resztek mojej broni. Obawiałam się, że będzie gorzej, ale i tak kilka części nie nadawało się już do niczego.
- O nie... - powiedziałam, nie kryjąc smutku. Bo kurka, za długo na nią zbierałam i za wiele razy odmawiałam sobie zabaw na Stripie, czy choćby w Wranglerze, żeby teraz przejść obok tego obojętnie...
Można powiedzieć, że wpadłam niemalże w histerię. Albo nawet, że zwariowałam. W końcu gdybym była normalna, nie wzięłabym Chanel w ramiona jak martwe niemowlę, po czym z miną zrozpaczonej matki nie spojrzałabym na Michaela, wręcz wyjąc:
- Błagam, powiedz mi, że w tym Twoim bunkrze jest cokolwiek, czym dam radę ją naprawić! - z perspektywy czasu pewnie wyda mi się to przekomiczne, ale wtedy... Wtedy byłam kompletnie załamana.




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#62 25-11-2015 22:16:02

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Ain't that a kick in the head

Michael





Powiem tyle: Moje plecy długo popamiętają odłamki kapsli i dinarów legionu, bolało jak cholera, nawet kilka wyciągnąłem z dziur w płaszczu, skórzanym, odpornym na większość otarć.
Patrząc na rozhisteryzowaną Avery, zrobiło mi się co najmniej przykro... wiadomo, broń niełatwa do skonstruowania jak i znalezienia, ale to tylko wybuch kapsli, da się naprawić broń a ugięte elementy wyprostować.
-Da się, ale żeby wyszło najlepiej trzeba oddać ją do zbrojmistrzów do naprawy, ale jak chcesz to mogę ją doprowadzić do stanu używalnego, tu zaznaczam-używalnego. Będzie strzelać, nawet Ci magazynek powiększę jak znajdę komponenty, ale najpierw dojdźmy do domu co? - Pomogłem jej wstać, biedaczka, ja mam obsesję na punkcie wybuchów, ale ona praktycznie się rozryczała za karabinem... trzymała go jak niemowlę, bardzo długie żelaziste niemowlę.
No ale dość już tego, opatuliłem ją moim płaszczem, wziąłem to co się dało wraz z jedną maczetą, która sobie przytwierdziłem do pasa wkładając w skórzaną pochwę.
W końcu zaczęliśmy wracać, była noc a kocie oko powoli słabło wprost proporcjonalnie do tego jak blisko byłem domu.
Gdy weszliśmy na dół okazało się że jedno z łóżek ucierpiało w poprzednim starciu, w  sumie i tak musiałem trzymać wartę.
-Idź spać, zostajemy tu maksymalnie 2 dni, a potem burzę to wszystko.
Usiadłem obok niej, położyłem nam 2 butelki wody, oparłem się o ścianę i patrzyłem w hol, jakby czekając na egzekucję.
-Co za poroniony dzień.

Offline

 

#63 25-11-2015 22:41:13

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Ain't that a kick in the head

Sawyer Avery



Nie chcąc wyglądać jak ostatnia sierota, szybko się uspokoiłam. A przynajmniej opanowałam, w minimalnym stopniu, bo o spokoju będę mogła mówić chyba dopiero, gdy moja broń wróci do starego stanu. Teraz mogłam sobie pozwolić tylko na usunięcie skrawka materiału ze zgięcia łokcia i wyjątkowo niezręczne wyjaśnienia mojej ciotowatej hosterii.
- Przepraszam za to, trochę się rozkleiłam. Po prostu włożyłam wiele pracy w to, by chociaż mieć tę broń, no, i całkiem się do niej przywiązałam. - tłumaczyłam się, ale zaraz prychnęłam ze złością. - Naprawa, mi to proponujesz? Człowieku, miałam na myśli, że sama się tym zajmę! Nieskromnie przyznam, że rozmawiasz właśnie z jednym z lepszych mechaników tej części gówna zwanego światem! - napuszyłabym się jak paw, ale uświadomiłam sobie obecność jakichś ciał obcych w moich plecach i na ramionach. Założę się, że od tyłu przypominałam sito. Na samą myśl aż syknęłam cicho z bólu.
Na szczęście niedługo później byliśmy u celu, a ja na samą myśl o łóżku aż wzdrygnęłam się.
- Mam za dużo żelastwa w plecach, żeby na czymkolwiek leżeć. Jak koniecznie chcesz spać na zmianę, to ty idź. Ale wiesz, nie pogardzę drobną pomocą. - zasugerowałam w miarę delikatnie, i mówię tu całkiem poważnie. Właściwie, gdyby chciał przekimać to nie dość, że nie miałabym mu za złe i jakoś dała radę sama, to jeszcze jak najbardziej rozumiałam, że po włóczeniu się za mną w te i wewte człowiek może być zmęczony jak stary bramin towarowy.

Ostatnio edytowany przez Rima (02-12-2015 18:02:01)




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#64 25-11-2015 22:54:58

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Ain't that a kick in the head

Michael




-Dobra, dobra, jutro naprawisz to cacuszko ale najpierw musimy Ci to wyciągnąć rozumiesz? Parzyłem się na nią, cholera, w jej wypadku to było pod ubraniami ech, potem zobaczymy.
Zebrałem się do kupy, i poszedłem po potrzebne rzeczy, kombinerki na bank były potrzebne przy takich zabawach, klej błyskawiczny też się przyda, nie dość że sam oczyszcza ranę to można tym ją swobodnie zasklepić bez konsekwencji. Wóda, prosta, zwykła czterdziestoprocentowa wódeczka prosto od przedwojennych przyjaciół z zimnych krajów.
Doniosłem również narzędzia, coby przy okazji mogła się zająć karabinem, taa jak te małpy z przedwojennych podręczników, jedna drugą, druga trzecią, tyle że ta trzecią był tym razem karabin snajperski.
Tak uzbrojony stanąłem przed nią, łyk wódeczki na rozluźnienie, trochę polałem na ręce i od razu na kombinerki którymi musiałbym wyciągać to wszystko.
-No, teraz ściągaj koszulkę.
Usiadłem za nią, zaś przed nią ustawiłem czerwoną skrzynkę z narzędziami.

Offline

 

#65 25-11-2015 23:17:55

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Ain't that a kick in the head

Sawyer Avery



Odłożyłam Chanel na bok.
- Nie, masz rację, to robota na jutro. Zwłaszcza, że zaraz będę pewnie skakać jak opętana. - No co jak co ale to był chyba odruch każdej zdrowej na umyśle osoby, by przy nagłym bólu równie nagle zareagować. A nie chciałam przez tą gwałtowność uszkodzić jeszcze bardziej tej zarazem solidnej i rozbebeszonej broni.
Okazało się, że pozbawienie się górnej części garderoby wcale nie byo takie łatwe, gdy miało się wbite w skórę, żyletkowate na krawędziach ciała obce, zachaczające się o ubranie kiedy to tylko było możliwe. Zwłaszcza, jeśli chodziło o plecy, musiałam w tym celu poprosić Michaela o pomoc, na szczęście uwinęliśmy się raz dwa.
Zdjęta bluzka faktycznie nie przedstawiała się jakoś wyjątkowo lepiej, niż w moich przewidywaniach. Ale starczyło, by przytrzymać to na klatce piersiowej, z samych powodów etycznych - bo w sumie skoro gość miał się za speca od medycyny, nie powinien mieć ani obiekcji co do mojego ubioru (czy jego braku), ani nie powinien wyskoczyć z jakimś obleśnym tekstem.
- Ile ich tam jest? Pięć, sześć? - spytałam, bo właściwie tyle mniej więcej ich czułam, uwierających jak piekło.
- I... Najlepiej by było odejść jak najprędzej. Jednego z nich nie ma, musiał zwiać, a jeśli powie, co się tu stało, można się spodziewać, że nie przyjdą do nas z sąsiedzkim koszem słodyczy.

Ostatnio edytowany przez Rima (02-12-2015 18:02:49)




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#66 25-11-2015 23:32:54

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Ain't that a kick in the head

Michael



-Chciałbym żeby było ich tylko pięć czy sześć, szczerze mówiąc jest około piętnastu, ale masz kilka skupisk i tam będzie najgorzej.
Zabrałem się za wyciąganie kapsli, niektóre się straszliwie powkręcały w mięso, no ale co było zrobić robiłem, oczywiście najdelikatniej jak mogłem. Czasami z ran broczyła krew co z automatu zmuszało mnie do wkładania nasączonej wódką gazy w rany, musiało ją to boleć nieziemsko, ale najgorsze miało dopiero nadejść.
-Za te kapsle kupię Ci fajki jak spotkamy karawanę.- Zaśmiałem się żeby rozluźnić atmosferę, i przy okazji wyciągając gazę z ran.
Przeszedłem do klejenia, czy innego cerowania, ściągałem do siebie płaty skóry a na powierzchnie lałem klej, tak by zasklepić ranę, taka forma opatrunku jest o tyle dobra że mniej uwiera potem mimo iż może się to wydawać gorsze od szwów.
I tak robiłem to około piętnastu razy, tyle ran, tyle samo tej niezbyt przyjemnej czynności.
Gdy skończyłem położyłem jeszcze opatrunki z gazy i obwiązałem bandażem na wysokości pasa zmierzając ku klatce piersiowej.
-Podawaj mi bandaż, muszę Ci całe plecy zawinąć.
To chyba było wszystko na ten dzień...

Offline

 

#67 01-12-2015 22:54:06

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Ain't that a kick in the head

Sawyer Avery



Podobno całe stulecia przed Wielką Wojną, ludzie zaciskali w zębach ołowiane kulki przy amputacji kończyn. Jako, że mogłam się uzależnić od takiej ilości Med-X w ciągu kilku dni, wpakowałam sobie do ust jeden z pocisków do broni, której od dawna nie używam - kilku mniej więc nie powinno mi być żal.
Po godzinach wrzasków, chęci śmierci i modlenia się, by to gówno nie uszkodziło mi połączeń nerwowych (No co? Tyle czasu wśród Uczniów ma swoje skutki w postaci minimalnej wiedzy...), męczyło mnie nawet owijanie ciała bandażem. Mimo to nie narzekałam - opasywał mnie dość ciasno tam, gdzie miałam wrażenie, jakby wylecieć mi miały wszystkie wnętrzności. I oczywiście, mdlący zapach krwi wszędzie wkoło...
Zaśmiałam się jednak niejednokrotnie, bo mój towarzysz znacznie poprawiał mi humor. Jego rozumowanie strasznie poprawiało mo humor w tej sytuacji, przez co czasem, ignorując ból pleców, usiłowałam mu odpowiadać:
- Nie musisz, mam ich jeszcze dobre kilka paczek... Mike? Mogę Ci tak mówić? - spytałam. Niby krócej tak, że nie powinno to robić różnicy, ale... było jakoś tak szybciej. Wygodniej dla osoby, której każda czynność sprawiała ból.
Przytrzymując jeszcze bandaż, by mocno się trzymał po związaniu, powiedziałam jeszcze:
- Jeśli chcesz zerwać ze mną współpracę, zrozumiem. Nigdy nie dogadywałam się z Legionem, a teraz poza sobą i Tobie popsułam reputację. Tylko proszę, zabierz mnie gdzieś do miasta, sama nie dam rady... - poprosiłam, po czym dopiero zdałam sobie sprawę, że czułam się jak kupa gówna. Bezsilność, bezużyteczność, często i bezmyślność... Co było ze mną nie tak?!

Ostatnio edytowany przez Rima (02-12-2015 18:03:07)




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#68 01-12-2015 23:14:47

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Ain't that a kick in the head

Michael



-Reputacja? Jaka reputacja? - Niemalże szczeknąłem, to było tak samo absurdalne stwierdzenie jakbym miał produkować narkotyki z czystej chęci zaspokojenie innych na nie.
-U legionistów nie miał bym życia, produkuję dragi, regularnie zalewam się w trupa i palę, plus używam broni wybuchowej, no dobra, i jestem dobrym chemikiem, i co teraz?
Mam pójść i ich przeprosić?
-  Pośmiałem się trochę aby potem położyć ją na materacu i okryć moim płaszczem, sam zostawałem w pancerzu zwiadowcy prostych spodniach i butach.
-Dowiozę Cię gdzieś o to się martwić nie musisz. A co do tego zdrobnienia, może być, póki nie chcesz mnie zabić możesz mi mówić nawet Roszpunka, czy jak to tam szło..

Cały czas siedziałem oparty o mur domu, cały zdezelowany, beznamiętnie obdarty przez czas i wojnę której nikt nie pamięta... gdy tylko zrobiło się zimniej skoczyłem na dół po kołdrę i poduszkę, walnąłem się koło Avery i poszedłem spać, ten wieczór był szczególnie zimny, teraz ogółem nad Nowym Vegas stanie się chłodniej.
Nastanie półroczna nuklearna zima co doprowadzi do ogromnego wychłodzenia w nocy, nawet wolałbym nie myśleć co się dzieje na północy kraju...

Offline

 

#69 02-12-2015 14:28:00

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Ain't that a kick in the head

Sawyer Avery



No tak, znowusz zapomniałam, z kim mam do czynienia. Czyli nie tylko mną tutaj Legion wzgardzał, pomyślałam, śmiejąc się z jego odpowiedzi, zaraz jednak tego żałując, bo aż jęknęłam z bólu. Jak ja bym wzięłla jakieś proszki, jakiekolwiek...
Ułożyłam się na materacu tak, by jego wystające, zardzewiałe sprężyny nie uwierały mnie w pocharatane plecy.
- Nie wiem, kto to, więc pozostańmy przy Mike'u - powiedziałam jeszcze nim całlkiem uznałam, że nawet wypowiadanie słów jest dla mnie męczące i bolesne.
Ale nie było tak źle - bandaż, opinający mnie prawie jak gorset, w połączeniu z otrzymanym okryciem skutecznie amortyzował bardziej bolesne druty. Problem pojawił się dopiero, gdy w środku nocy obudziłam się całkiem zziębiona - i czemu się dziwić, skoro pozbyłam się górnej garderoby, a płaszcz Michaela do najgrubszych nie należał. Tylko dlatego, że byłam zaspana i nie chciało mi się za wiele myśleć, a o wiele cieplej byłoby przy kim innym, dalej spałam już, jak i obudziłam się obejmując Michaela. Bez podtekstów, ale coś czułam, że mógł skończyć tak samo obolały po tej nocy, co ja - walnęłam się bowie po części na niego, unikając tym samym bolesnych sprężyn materaca... I jednocześnie mocniej go do nich przyciskając. Ale grunt, że spałam po takiej stronie, by we śnie nie udusić go metalową protezą!
Żeby jednak i tak uniknąć niepotrzebnych pretensji za uszkodzenie go, osunęłam się z powrotem z jego klatki piersiowej na materac, żeby zaraz z niewielkim trudem usiłować w miarę bezboleśnie stanąć na nogi. Wypadałoby zaraz zaopiekować się moją zmęczoną życiem Chanel...

Ostatnio edytowany przez Rima (02-12-2015 18:03:34)




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#70 02-12-2015 16:07:38

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Ain't that a kick in the head

Michael




Kilka razy mnie cholera obudziła, jakkolwiek mimo wszystko nie miałam jej tego za złe, nie pomyślałem o tym że może jej być zimno pod tym płaszczem...
Nie chcę nic mówić ale nuklearna zima zdarza się dość rzadko... raz na kilka lat, co mimo wszystko straszliwie burzy ogólny rytm życia na Pustkowiach...
Mi również najcieplej nie było, ale.. przynajmniej było przyjemnie, chociaż raz na jakiś czas wypadało nie pospać samemu, i nie zostać przy okazji zabitym.
Gdy się obudziłem już widziałem jak pieczołowicie rozebrała swój karabin, wręcz traktowała go z namaszczeniem, każdą śrubeczkę... no nawet aj tak przy odczynnikach się nie zachowywałem...
W końcu wstałem.
-Razem raźniej co? - Uśmiechnąłem się, mimo wszystko i postanowiłem jej coś sprezentować. Poszedłem na dół i zabrałem całkiem sporo amunicji, specjalnej, co pomoże mi i jej rozwiązywaniu całkiem sporej ilości spraw wymagających argumentu siły.
-Proszę oto wydrążone pociski snajperskie, samoróbki, ale zawsze coś. W tym momencie nie będziesz przestrzeliwać przeciwników tylko pocisk będzie ich rozsadzał od środka niewielką eksplozją!
Teraz tylko usiadłem ubrałem się, i obserwowałem najlepszą mechanik na pustkowiach.

Ostatnio edytowany przez ptaszo (02-12-2015 18:04:43)

Offline

 

#71 02-12-2015 18:15:37

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Ain't that a kick in the head

Sawyer Avery



Rozebrałam moją słodką snajperkę po czym aż syknęłam, gdy zauważyłam spore uszkodzenia w jednej z najważniejszych części mechanizmu. O zniszczonej do reszty lunecie, bez której w sumie snaperka już nią nie jest, nie chciałam nawet wspominać, nim jej nie wymienię, ale praca nad tym pierwszym to dopiero było piekło. Ale no kurcze, co to dla mnie?! Po prostu potrzebowałam naprawdę drobnych narzędzi... Przy okazji jednak upewniłam się, czy najmniejsze elementy, choćby głupie śrubki, są całe i utrzymują się jak trzeba na swoim miejscu.
W pewnym momencie usłyszałam za sobą Mike'a, który właśnie się obudził. Uśmiechnęłam się ciepło po czym wróciłam do pracy.
- Co masz na myśli? - spytałam, nie odrywając oczu od Chanel, leżącej na biurku niczym rozbebeszony człowiek na stole chirurgicznym.
Niedługo też wrócił, rzucając na stół pociski - coś, czego było mi trzeba po tym, jak większość zakosili mi Legioniści. Właściwie to chętnie bym poszła jeszcze do tych trupów i wyzbierała resztę rzeczy, jakich nie zdołaliśmy wziąć wczoraj, ale po pierwsze to nie było na moje plecy, po drugie - a nuż Michael zapomniał o jakiejś swojej zabaweczce, którą tam zostawił.
- Dziękuję - powiedziałam, po czym coś sobie przypomniałam i zerwałam się z miejsca. Chciałam znaleźć to żelastwo, którym wczoraj powstrzymywałam się od odgryzienia swojego języka. Znalazłam jeden z pocisków, ze śladami po zębach głębokimi na dobre kilka milimetrów. Dziw, że sobie na tym zębów nie połamałam... Choć właściwie, nawet poprawiło mi to humor. Zaśmiałam się.
- Potrzebujesz odlewu moich trójek? Bo tutaj prezentują się nienajgorzej - zażartowałam, podając mu znalezisko, jednak zaraz znów wróciłam do pokoju, w którym było biurko, licząc że Mike za mną podąży.

Ostatnio edytowany przez Rima (03-03-2016 07:41:05)




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#72 02-12-2015 18:43:08

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Ain't that a kick in the head

Michael





-A po co miałbym twoje zęby robić? Jeszcze je masz chyba, nie? Czy Ci wypadły? Bo wiesz u mnie ze zdolnościami dentystycznymi to średnio...- Również się zaśmiałem, jednak ona sobie poszła do innego pokoju, nosz cholera...
Poszedłem, obcierając dłońmi o starą startą tapetę, noszącą znamiona rysunków jakiegoś dziecka, które pamiętnie uprzątnąłem i zakopałem pod polem minowym.
Podłoga była szara, od kurzu i pyłu, obdarta przez pustynne piaski, a resztki wykładziny wyglądały jak futro jakiegoś martwego zwierzęcia które spoczywało tutaj od kilku lat w stanie uśpienia jakby czekając na coś.
cały ten dom, niczym moloch po dawnym imperium, zniszczone przez coś co jest naszą codziennością, wojnę, z samym sobą, słabościami i każdym dniem, wojna, wojna która się nie zmienia.
W końcu wszedłem do pokoju. -Hm?

Offline

 

#73 09-12-2015 17:09:30

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Ain't that a kick in the head

Sawyer Avery




Jeśli chodzi o Chanel, to w jej przypadku z koncentracją nie było problemu; gorzej jednak, gdy do tego naszego małego świata miałam wcisnąć kogoś jeszcze. Ale czy ktoś jeszcze mi się dziwi? Szmat czasu spędziłam na uganianiu się za tamtymi zakutymi łbami, którzy i tak nie poświęcali mi uwagi większej niż wymagała tego nasza umowa, większość czasu więc byłam sam na sam z moją słodką spluwą, podczas gdy na kontakty z ludźmi miałam czas tylko, gdy kończyły mi się kapsle i miejsce w plecaku.
- Jeśli możesz, zrób coś do żarcia. W tym czasie ja skończę i się stąd wyniesiemy. - zaproponowałam, wymieniając części drobnego mechanizmu. Potem starczyło przecież tylko skręcić to wszystko z powrotem i mój skarb miał czuć się jak nowo narodzony, o ile tak czuć się może broń - i jeśli może w ogóle czuć się jakkolwiek.
Po skończeniu nie wyglądała może tak spektakularnie jak przed tym bestialskim aktem przemocy, jakim okazał się dla niej wybuch, ale dopiero po kilku próbnych strzałach z okna miałam się przekonać, czy tyczy się to także funkcjonalności.
Dlatego też mojego drogiego towarzysza mogło teoretycznie zdziwić moje pytanie... Jeśli byłby kimkolwiek nie biorącym udziału we wczorajszej masakrze, albo był skończonym kretynem pozbawionym zdolności logicznego myślenia. A skoro ani jedno, ani drugie prawdą nie było, był skazany na domyślenie się.
- Masz może jakieś puste butelki, puszki, jeden kij! Coś, do czego mogę postrzelać? - spytałam, gdy już z Chanel zarzuconą na ramię zeszłam po blaszanych, lekko pordzewiałych schodach, które przy każdym kroku wydawały charakterystyczny dźwięk.

Ostatnio edytowany przez Rima (02-03-2016 08:21:23)




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#74 09-12-2015 17:48:30

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Ain't that a kick in the head

Michael



-Z żarciem nie będzie problemu! Poszedłem na dół po calutką szyneczkę, z puszki. Przeleżało to to kilkaset lat, ale było napisane że nigdy nie kończy się data ważności, musiałem wierzyć na słowo...
Wróciłem z nią, nożem i dwoma widelcami, jak gdyby nigdy nic usiadłem przed nią, odpakowałem puchę nożem i rozmemlałem również owym nożem zawartość.
-Smacznego... - powiedziałem, i zabrałem się za spokojne spożywanie szyneczki, jakkolwiek próbowałem wymyślić skąd wziąć butelki, cały czas patrzyłem na ten cholerny karabin, ona się nim zajmowała lepiej niż mną matka skoro pozwoliła mnie podpierdzielić jak byłem mały supermutantom - cholera jasna, to było coś!
Gdy się najadłem, a żebym się najadł nie potrzeba wiele, postanowiłem pójść znowu na dół, w poszukiwaniu butelek, w najgłębszych zakamarkach znalazłem jedną puszkę i 2 butelki po szkockiej, powinno starczyć.
-Masz. - podałem jej owe akty dawnych cywilizacji i usadowiłem się przy oknie.
-Miłego strzelania. - Usmiechnąłem się i wróciłem do gapienia bezmyślnie w pustynię.

Offline

 

#75 03-03-2016 20:15:28

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Ain't that a kick in the head

Sawyer Avery



Jedzenie, jak zwykle, tego z restauracji na Stripie w Nowym Vegas nie przypominało, co brzmi tak jakby jakkolwiek mi to przeszkadzało. Co prawda, mięso miało zdecydowanie smak zepsutego, dało się czuć nawet lekki zapach stęchlizny, jednak w dzisiejszych czasach jak sam nie zabijesz sobie czegoś jadalnego, to nie możesz być do końca pewnym, ile dni, miesięcy, lat czy nawet wieków czekało na twoje podniebienie w tej właśnie formie.
Gdy tylko podał mi puszkę i butelki, zmierzyłam go wzrokiem i wpadłam na jeszcze lepszy pomysł, niż przedtem.
- Czekaj, czekaj - rzuciłam pospiesznie. - A ty tu się będziesz obijał, tak? O nie, nie. Po pierwsze, to TWOJA !@#$%^&*( BOMBA zrobiła TO mojej Chanel, więc choć trochę się poświęć i wyjdź na ten upał za mnie! - krzyknęłam tak rozpaczliwie, że musiał pójść - jak nie z wyrzutów sumienia, to choćby dla świętego spokoju. - A po drugie - ciągnęłam, już o wiele łagodniej, niż jeszcze chwilę temu - To jeśli to ty tam pójdziesz, zaoszczędzimy czas, bo nie będę musiała latać w kółko, czy są w dobrej odległości, i przy okazji sprawdzę broń raz jeszcze, w tym czasie. Tak chyba będzie lepiej, prawda? - uśmiechnęłam się miło, a w tym czasie naczynia jakoś same wylądowały z powrotem w jego rękach... - Weź mój kapelusz, będzie Ci lepiej. - zaproponowałam jeszcze i już chwilę potem siedziałam przy mojej broni na znak, że nie przyjmuję kompromisów, a tym bardziej - odmowy.




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl