#51 15-11-2015 21:57:19

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Destiny = Holy crap...

Briar



Jeszcze chwilę trwała nasza rozmowa, po czym kobieta, oznajmiwszy przedtem, że jej mieszkanie znajduje się na tym samym piętrze naprzeciwko i tam w razie czego mamy się kierować, zniknęła za drzwiami.
Spojrzałam wtedy cała rozheheszkowana na Mavo, który z kolei chyba nie miał pojęcia, o co mi chodzi.
- Zaraz robię śniadanie. Chcesz coś, skarbie? - powtórzyłam podobnym głosem, co wtedy tamta kobieta, udając, że to z tego mam niezły ubaw. Choć z drugiej strony, zastanawiało mnie, czemu zaraz, gdy się pojawił, zeszła z oficjalnego tonu...? Nie chcąc jednak zawracać sobie głowy kolejnymi durnymi podejrzeniami, zaraz przestałam o tym myśleć. Miast tego zauważyłam, że w sumie całkiem nieźle się ożywiłam przez jej wizytę!




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#52 15-11-2015 22:46:45

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Destiny = Holy crap...

MAVO




-O co Ci chodzi? Zapytałem się z lekka gniewnie, nie bacząc na ewentualne konsekwencje moich nikczemnych słów!
-No i jak chcesz to zrób... ja już nie ogarniam co się stało...
Ubrałem papucie królikowe, i jakieś spodnie od dresu, dziś też pójdę robić swą magię, najśmieszniejsze jest to że nikt nie sądzi ze to może być prawda, to też w oczekiwaniu na jadzenie, postanowiłem sobie "popufac" czyli tworzyć losowe przedmioty w mej dłoni tworząc efekt dźwiękowy i wizualny, w sensie dymu.
Pufałem tak sobie, smutno bo się śmiali!

Offline

 

#53 15-11-2015 22:56:46

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Destiny = Holy crap...

Briar



Dzisiaj miałam ochotę na smażony ser, więc to właśnie pojawiło się na naszych talerzach.
- Te, David Koprofield, chodź, tego sobie nie wyczarujesz - po czym postawiłam przed nim talerz pełen podpieczonych kawałków chleba z serem. - Chcesz kawy? - Spytałam jeszcze, zaparzając ją już samej sobie.
Zbliżał się mój pierwszy dzień w pracy, a ja na przemiennie to nie mogłam się doczekać, to odczuwałam ciary na plecach przy panicznych myślach o jakiejś wpadce.
- Uważaj na siebie lepiej, dobra? Jak robisz to gdzieś w okolicy. - Dorzuciłam. Co jak co, ale nasza dzielnica nie należała do najbezpieczniejszych, nawet jeśli z pozoru była całkiem bezpieczna... No, ja mam swoje moce, a i bez nich całkiem ciężką rękę, więc sobie poradzę. Ale znów przejmuję się Mavo, bo w końcu nie będę sama opłacać czynszu.

Ostatnio edytowany przez Rima (16-11-2015 21:14:11)




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#54 15-11-2015 23:19:37

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Destiny = Holy crap...

MAVO




-Dzięki, chętnie się napiję kawy...
Zacząłem gryźć w spokoju tego pseudotosta, w sumie był dobry, ale mimo wszystko jak zarobię dzisiaj trochę to zrobię zakupy, trochę zieleniny, hm... sałatkę bym zrobił sobie jakąś, o tak, oliwki i feta w sam raz!
Umyłem potem oba talerze, grzecznie dziękując za posiłek, poszedłem obmyć się i ubrać.
Założyłem siatkowany podkoszulek, czarną koszulę, i długie spodnie, zacząłem w coś sobie spokojnie grać, do póki nie uznałem ze trzeba coś w końcu zarobić, w końcu wyszedłem i postanowiłem coś sobie.
Kupię prawdziwą księgę zaklęć, dla amatorów sztuki iluzji!

Offline

 

#55 16-11-2015 00:00:31

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Destiny = Holy crap...

Briar



W pracy byłam na szczęście punktualnie, miałam jeszcze czas na spokojne przebranie się przed rozpoczęciem zmiany, czy raczej po prostu otwarciem salonu - poza kierowniczką byłam tam tylko ja. Wyglądała na zmęczoną życiem, choć mimo to zadbaną kobietę, niemniej dało się w jej oczach dostrzec pewne nieznane mi zmartwienia. Ale ja nie po to tam przecież byłam - miałam być fryzjerką, nie psychologiem.
Ja obsługiwałam właśnie stanowisko fryzjerskie, podczas gdy pani Talbot była na zmianę to kometyczką, to manikiurzystką. Podczas przerwy rozmawiałam z nią trochę. Powiedziała mi, że jeśli zechcę, nauczy mnie zajmować się i tamtymi dwoma, gdy ruch będzie mniejszy. Oczywiście, zgodziłam się. Obiecała mi płacić za godziny pracy nawet wtedy, a poza tym hej, to zawsze jakieś doświadczenie. Nigdy może nie przykuwałam do tego aż takiej uwagi, uroda nie była moją dziedziną, ale skoro miałam okazję, postanowiłam z niej skorzystać.
Tak minęło mi całe osiem godzin, po czym zostawiłam szefową samą w lokalu i wróciłam do domu, ciekawa, czy mój współlokator też już tam jest.

Ostatnio edytowany przez Rima (16-11-2015 21:13:27)




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#56 16-11-2015 19:52:20

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Destiny = Holy crap...

MAVO




Jak to bywa z takimi "kuglarzami" jak ja, przyciągam bardziej uwagę niż pieniądze, w najlepszym razie co 10siąta osoba rzucała pieniądze, najbardziej denerwowały babki o średniej wieku i zdolności chodzenia Stephena Hawkinga.
Przede wszystkim zarabiałem dużo więcej niż jako koleś od znaków wskazujący na myjnię, bądź skup aut, kilkakrotnie większy zarobek, przy kilkukrotnie mniejszym wysiłku !
Dzisiaj postanowiłem że pójdę na "rynek magii", znajdowało się to w centrum miasta, w dość niepozornym sklepie z płytami. Każdy kto miał krew maga, mógł spokojnie wejść do innych drzwi, wchodzących na przecudowną aleję! I nie, nie było tam sklepów z sowami, miotłami czy różdżkami, po prostu  księgi magii, statywy i specjalne płyty alchemiczne,
przeróżne kule i tym podobne.
Udałem się do księgarni.
Kupiłem, wydałem 3/4 tego co zarobiłem, ale będzie warto...
Oj, będzie!

Offline

 

#57 16-11-2015 21:49:40

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Destiny = Holy crap...

Briar



Mieszkanie okazało się puste, a Stefan uciął sobie przydługą drzemkę - a jako przydługą mam na myśli że to tłuste kocisko niemalże udało zgon i nie zamierzało ruszyć tłustego dupska z legowiska tak bardzo różowego jak wysokie było prawdopodobieństwo, że gdybym teraz go obudziła, miałby focha do końca dnia.
To co? Zostałam sama, phi! Nie no, wyjdę na zewnątrz, może po drodze spotkam Mavo, ale lepiej nie będę mu przeszkadzać w jego "jakże trudnym zawodzie". Jeśli nie - skoczę na magiczny rynek, dawno mnie tam nie było. To jest chyba jeden z tych powodów, dla których zawsze śmiałam się oglądając sceny z Ulicy Pokątnej w "Harrym Potterze", czy w ogóle, całej tej magii bez technologii. Czy im się wydaje, że my nie idziemy z duchem czasu? No błagam! Chyba nikogo nie powinno to dziwić. Nie no, od niektóre, tradycyjne rzeczy, z pewnością nigdy stamtąd nie znikną, ale nikt nigdy nie usłyszy ode mnie, że to źle.
Nie minęło wiele czasu, a już tam byłam. Nie miałam może grosza przy duszy, ale zawsze było miło się pokręcić. Przecież nikt nie zabroni mi popatrzeć. A może by tak złożyć wizytę wiedźmim siostrzyczkom? Z pamięci usiłowałam znaleźć stoisko ze składnikami alchemicznymi.




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#58 16-11-2015 22:01:41

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Destiny = Holy crap...

MAVO




Wróciłem do domu pełen zapału, co prawda w skarpecie sto dolców, a w kieszeni drugie tyle, jedyny mój majątek do końca miesiąca przy niekorzystnych wiatrach.
Kot Briar oczywiście wylegiwał tłustą szynko podobną nogę w legowisku, a resztą ciała zwisał na podłodze, jak tu kotów nie kochać?
usiadłem w pokoju, zrobiłem kakao i zacząłem czytać.
"Tematem pokrewnym dziedziny iluzji jest magia przywołań, w przeciwieństwie jednak do iluzji, tu można przyzwać stworzenie czujące, i istniejące, niejednokrotnie zabrane przez wyrwę z innego wymiaru"
Uznałem tę część za najciekawszą, ale przy okazji skończyło mi się kakao, poszedłem w między czasie do kuchni.
Przyszła potem Briar.
-Cześć! Rzuciłem  cały uśmiechnięty

Offline

 

#59 16-11-2015 22:28:49

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Destiny = Holy crap...

Briar



W połowie drogi na stoisko zorientowałam się, że lepiej na oczy im się nie pokazywać póki nie będę mieć na to wystarczającej ilości pinionszków, przy czym ilością tą jest właśnie tyle, ile im wiszę. Drugi ból spowodowany brakiem forsy odczułam przy przymierzaniu peruki, która z jedną moją myślą sprawiła, że zarówno w lustrze, jak i oczach innych, włosy i odcień skóry zmieniały się zgodnie z moją wolą. To było jeszcze nic - wyobraźcie sobie moje rozczarowanie, gdy w księgarni nie mogłam nawet dotknąć książki o jakże słodkim tytule "100 sposobów, jak przechytrzyć śmiertelnego współlokatora". A ładnie poprosiłam! Nic nie dało, nic. Czarodzieje to jednak skąpe typy, które wyrzucają ludzi z lokalu po byle, pff, to nawet nie była próba kradzieży... Ja tylko bardzo dyskretnie chciałam to pożyczyć na czas nieokreślony.
Wróciłam do domu zrezygnowana. I szczerze mówiąc, mój kolega z mieszkania poprawił mi humor tym swoim uśmieszkiem.
- Hej, Koprofield. Jak praca? - spytałam.




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#60 17-11-2015 21:11:28

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Destiny = Holy crap...

MAVO





-Kopro...? Eee, co ja dziewczyna, z drugą i kubek? Dopiero zrozumiałem jej żart, co jak co ale internet to straszne miejsce które może w swoje czeluście pochłonąć nawet rodowitego Amerykanina z liczoną krwią w cholesterolu, a nie cholesterolu we krwi.
-A słabo... przynajmniej przeżyję, jak coś jutro ja gotuję, i zmywam, i w ogóle...
Wróciłem szybko do pokoju czytać tą wspaniałą książkę.
Ze swojej wynaturzonej nory wyłoniłem się dopiero jak zgłodniałem, jedyne co znalazłem to przyschnięte Doritos...
-Przynajmniej tyle.. o cześć Stefan! Wymiziałem kota po brzuszku, mruczał jak opętany.
Ciekawie skąd ona ma takiego fajnego kota, przecież  jest śmiertelniczką.

Offline

 

#61 17-11-2015 21:42:03

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Destiny = Holy crap...

Briar



- Na dwie mi nie wyglądasz, z resztą to była chyba jakaś szklanka, nie żebym oglądała! - nie wiem czemu, ale rozmowie z nim zawsze towarzyszył mój śmiech, przy czym miałam nadzieję, że nie wprawia go to w zakłopotanie. Przyznam, trochę mnie to zaniepokoiło, zwłaszcza że potem rzucił coś, co brzmiało jak całodniowe stanie przy garach, po czym zwinął się do pokoju.
Złapałam go jakiś czas potem, gdy zaczął "nękać" mojego kota. Usiadłam obok, przyglądając się temu.
- Nie wiem, czy nie powinnam zacząć robić się o Ciebie zazdrosna - spojrzałam z wyrzutem na Mavo. Ofkors, mojego kota sobie odebrać łatwo nie dam, z resztą, jakby w ogóle miał prawo głosu! Dobra, nie oszukujmy się, to ja tu jestem jego niewolnikiem...
- Ale tak serio, wszystko okej? Znaczy, nie chcesz o tym gadać, spoko, ale... Czemu nie mówiłeś nic staruszce, no wiesz, o tej pomyłce? - nazwałam to bardzo delikatnie, toć w niektórych krajach płeć ma dalej zadziwiające znaczenie. Choć w rzeczywistości chciałam po prostu wiedzieć, co on o mnie myśli, czemu tak się zamyka. A może tak właśnie wygląda życie pośród ludzi? Cóż, może wśród siostrzyczek nie było tak przyjemnie, ale zawsze było jakieś towarzystwo, a ja zwyczajnie do tego przywykłam.




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#62 17-11-2015 21:49:22

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Destiny = Holy crap...

MAVO




-Znaczy, nie wiem, po prostu mam nadzieję że ona się tak po prostu zgrywa czy coś? Bo wiesz, ona widziała wszystkie moje dokumenty i tak dalej.
Męczyłem kota dalej, było mu niemniej przyjemnie!
-A i przy okazji, nie mam nic przeciwko by stać w garach, zarabiać zarabiam, dokładam się, ale musisz się liczyć z tym że też mam trochę kasy  w ''skarpecie"!
Wróciłem do pokoju, dalej czytałem dalej księgę, ale nie, do cholery, przycisnęło mnie.
Pobiegłem prawie do toalety zostawiając drzwi otwarte na oścież.
-Cholera... Przypomniałem sobie o tym podczas fazy świstaka, nie było już odwrotu, siedziałem w kiblu licząc na to że Briar tam nie wejdzie.

Offline

 

#63 18-11-2015 23:21:18

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Destiny = Holy crap...

Briar



Och, naiwny chłopie. Oczywiście, że każdy te dokumenty przegląda jak najdokładniej, zwłaszcza słabowzroczni ludzie w podeszłym wieku czytają wszystko od deski do deski. A ja wcale nie jestem sarkastyczna, no gdzie tam!
Nie zdążyłam mu jednak powiedzieć ani tego, ani czegokolwiek innego, bo... znów się zwinął do siebie. A pff, niech robi co chce. Ja tu się socjalizuję, a ten dalej swoje, to niech ma co chce! W sumie, to przecież tylko współlokator. Wspólne życie ogranicza się nam tylko do mieszkania, nie?
Pomyślałam, że mogłabym iść dzisiaj spać wcześniej - jutro po pracy w salonie muszę jeszcze po kilku godzinach lecieć też do klubu - wypadałoby, żebym była na ten dzień wyspana. Więc i umyć się szybciej trzeba. Nic jednak nie zdążyłam jeszcze zrobić, gdy nagle zobaczyłam, jak coś, a tym czymś najpewniej był Mavo, przebiega przez korytarz do łazienki, z której potem dobiegło ciche "Cholera". Coś się stało? Podeszłam bliżej, zaglądając do łazien-
- HAAAAA?! - obiecuję już nigdy nie zajrzeć do otwartej łazienki!




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#64 18-11-2015 23:34:34

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Destiny = Holy crap...

MAVO





-Przepraszam! Już NIE PATRZ! Złapałem jakiś ręcznik i się nim zakryłem, nie było nic co prawda widać ale jednocześnie chyba sam bym był zniesmaczony widokiem moich białych jak kreda łydeczek i tyłka.
Zrobiłem co trzeba, podtarłem jak trzeba. No i miałem przerąbane do końca dnia...
Znowu zacząłem czytać w pokoju, i uznałem że muszę coś zrobić by ją udobruchać,
więc postanowiłem, że obejrzę jutro z nią film.
Obszukałem cały internet z fajnymi filmami, eh.. obejrzymy coś innego, po prostu cholera kreskówkę jakąś. Znalazłem spongeboba, ujdzie byleby nie stało się nic złego, no i ja zrobię żarcie.
-Cholera, życie z innymi ludźmi jest dziwne...

Offline

 

#65 19-11-2015 22:09:26

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Destiny = Holy crap...

Briar



Cholera. Nawet nie wiem, co mogłam w tej sytuacji powiedzieć. Przychodzi mi do głowy tylko jedno - kojarzycie może ten mem, "niezręczna foka"? Prawdopodobnie tak, a jeśli jakimś cudem nie, macie okazję się zapoznać. Daję Wam chwilę na wygooglowanie i powrót tutaj. Uwaga, start.

...Już?

No, to mniej więcej tak czuła się w tamtym momencie moja osoba.
Dobra, niby nic nie wiedziałam, ale on mógł tak myśleć, przez co teraz było mi jeszcze bardziej głupio z nim rozmawiać. Tylko po kiego on te drzwi otwarte zostawił?! Ekshibicjonizm, kurde, pod jednym dachem ze mną. Nie no, bez przesady, ględzę jak jakieś stare babsko. I bynajmniej nie chodzi o tą przemiłą staruszkę z naprzeciwka.
Kiedy już w miarę ochłonęłam, w co zalicza się zdanie sobie sprawy, że obydwoje jesteśmy już przecież dorośli, uznałam, że powinnam go choć za to przeprosić. No nie ma co, ale zna laskę drugi dzień a się takie niesamowitości dzieją, że mógł się na mnie nieźle obrazić. Po raz kolejny wyszłam z pokoju, tym razem pukając do drzwi jego pokoju.
- Em, Mavo? - zaczęłam niepewnie. No, kurde, co by ktoś zrobił w mojej sytuacji?! - Tego, no, ja chciałam, przepraszam. Dziwna sprawa, heh. - ten zlepek słów, jaki się ze mnie wydostał, nie był zrozumiały nawet jak dla mnie, więc wątpiłam, by osoba za drzwiami ogarnęła ten kod wprost z kosmosu.




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#66 19-11-2015 22:21:54

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Destiny = Holy crap...

MAVO



-Em, nic się nie stało, za wiele to ty raczej nie widziałaś.
Ech, i te moje cudownie białe niczym papier rumiankowy uda i tyłek.
Poszedłem spać i się obudziłem po południu.
Briar- w robocie, w sam raz czasu na zrobienie żarcia, jak sobie obiecałem.
Udałem się więc do sklepu, dział z warzywkami to co lecim:
Pomidor, cebula czerwona, sałata, oliwki, w innym dziale oliwa z oliwek i ser feta.
Przy kasie oczywiście, mogę być winna ćwierć centa? A niech ma.
Wróciłem do domu i działa się magja! Zrobiłem sałatkę taką że Food Emperor by rzucałby przekleństwami, takie to by było kurde dobre!
dzbanek herbaty i czekałem aż wróci, co jak co ale naczekać się musiałem, aż zasnąłem oglądając spongeboba jedząc sałatkę z talerza, no i oczywiście obok był talerz dla Briar,
Potem, cholera wie co mnie obudziło.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.plbusy Holandia psychoterapia