#1 14-10-2015 22:10:03

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Destiny = Holy crap...

Jakby ktoś na widok tego wątku odczuł bóle w okolicach plecno-nożnych, od razu mówię że chcę w ten sposób sprawdzić, czy uda mi się nadążać z opkami w moim trybie rzycia życia. Jeśli to niewystarczające wytłumaczenie - trudno, chciałam dobrze.

Edit: Hoho, 69 postów >:D

Gatunki | Komedia, urban fantasy, okruchy życia, romans

http://elaola.com/wp-content/uploads/2010/12/divider_line-300x19.jpg

http://33.media.tumblr.com/8176ebeb0ece45f19f4fc9b8ef7bb059/tumblr_inline_n5uirgCsh31s6lw3t.gif

http://elaola.com/wp-content/uploads/2010/12/divider_line-300x19.jpg



http://fontmeme.com/newcreate.php?text=Wontek%20Srabularny&name=DJB%20Chalk%20It%20Up.ttf&size=30&style_color=BA932F

NY, Stany Zjednoczone, początek XXI wieku.

Żyjemy w erze smartfonów, śmiesznych kotów w internecie i udawania hipsterskiej ekologiczności. Ludzie prześcigają się w ilości znajomych na Facebooku, a ich życiowa ambicja to jak najdroższe auto i jak nanowsze Jabłuszko. Któż z nich podejrzewałby, że na świecie istnieje coś takiego jak magia?

Nie ukrywam, byłoby tak i ze mną, gdyby nie pewien szczegół. Ot, taki wyjątek, którego się już zapewne domyślacie. Wiedźmy, magowie,  czarownice i cała reszta osób, dla których wiedza tajemna nie jest obcą - należę do nich, przez co właśnie muszę się ukrywać,

Pytanie brzmi tylko  - dlaczego? Przecież nie jest to epoka polowania na czarownice, i na pewno po pojawieniu się jednego takiego stworzenia nie nastąpi. W końcu ludzie są teraz bardziej cywilizowani, a magia mogłaby im się nawet przydać, nie?

To teraz Was rozczaruję - to nie jest takie proste. Otóż tak jak wówczas istniały osoby popierające praktyki magiczne, tak i teraz istnieje choć garść ludzi chcąca pozbyć się istot takich jak ja. A nawet, jeśli tym się nie uda, trzeba brać pod uwagę, że ludzkość to w większości banda idiotów, którzy nowe i pożyteczne rzeczy wykorzystywali przeciwko sobie samym...

...Przepraszam.
Nie zrozumcie mnie źle - tego typu myślenie wpoiło mi moje nadnaturalne otoczenie, które nauczyło mnie maskować się przed ludźmi, jednocześnie nie zmuszając mnie do rezygnowania z mych zdolności.

No i nie jest tak źle - rozpoczynam właśnie samodzielne życie wśród ludzi. Mam już własne lokum w Nowy Yorku, a by jeszcze mniej rzucać się w oczy - bo oczywiście wcale nie chodzi o mój brak pieniędzy - dzielić je będę ze zwyczajnym śmiertelnikiem. Oczywiście tej samej płci, co może pójść nie tak?

...

Szlag.

Jeszcze nigdy życie mnie tak nie oszukało.



http://elaola.com/wp-content/uploads/2010/12/divider_line-300x19.jpg



http://fontmeme.com/newcreate.php?text=Mniej%20do%20czytania%2C%20a%20w%20sumie%20to%20samo&name=DJB%20Chalk%20It%20Up.ttf&size=30&style_color=BA932F

Czyli tak zwięźlej, co się tu będzie działo?
Otóż do jednego, niewielkiego mieszkania wprowadza się dwójka nieznanych sobie osób. Wszystko załatwiali z właścicielką - poczciwą, acz trochę zbyt cwaną staruszką - nie mieli ze sobą styczności aż do dnia zamieszkania ze sobą, gdzie okazuje się, że rzeczywistość zbyła śmiechem ich oczekiwania - w końcu nie chodzi tu tylko o wojnę płci. Smaczku dodaje także ich maniakalne ukrywanie swoich magicznych zdolności przed drugą osobą przy jednoczesnym uprzykrzaniu sobie nimi nawzajem życia. No i oczywiście permanentne wychudzenie portfeli. Powodzenia...



http://elaola.com/wp-content/uploads/2010/12/divider_line-300x19.jpg



http://fontmeme.com/newcreate.php?text=Ziomeczky&name=DJB%20Chalk%20It%20Up.ttf&size=30&style_color=BA932F

Rima - Hunter Briar Martinez
ptaszo - Mavo Hoicus


http://elaola.com/wp-content/uploads/2010/12/divider_line-300x19.jpg



Oczywiście poniższe to wersja skrócona na potrzeby opka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
http://photo.missfashion.pl/pl/1/59/moy/46837.jpg
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Imiona  ◊ Hunter Briar
Imię Używane ◊ Briar
Nazwisko  ◊ Martinez

Wiek  ◊ 23 lat
Urodzenie & Zamieszkanie ◊ New York
Pochodzenie  ◊ Chyba każde możliwe

Płeć ◊ Ona. Spytaj jeszcze raz a stracisz zęby.
Orientacja  ◊ Ogarnięte i tolerancyjne hetero.



Wzrost  ◊ 185 centymetrów
Włosy  ◊ Czarne, do łopatek
Oczy  ◊ Jasnoniebieskie
Sylwetka  ◊ Powiedzmy, że ma co pokazać.
Znaki szczególne  ◊
◊Małe znamiona na twarzy i szyi.
◊Tatuaż - granatowa podwiązka na prawym udzie.




Inne  ◊
Ma jedno starsze i piątkę młodszego rodzeństwa. Nie utrzymuje z nimi kontaktu, odkąd w wieku 16 lat rzuciła szkołę.
Pracowała w jednym z nowojorskich klubów chyba w każdym możliwym zawodzie - kelnerka, barmanka, DJ… Bramkarz też! 
Ma munchkina imieniem Stefan. O dziwo, myśląc o nim jest w stanie przyzwać go do siebie.
Specjalizuje się w telekinezie i teleportacji, a przynajmniej ona to tak nazywa i każdy wie, o co chodzi.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ostatnio edytowany przez Rima (18-10-2015 22:05:27)




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#2 14-10-2015 22:25:20

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Destiny = Holy crap...

Mavo Hoicus

Nazwa człeka:
Mavo Hoicus

http://img13.deviantart.net/2212/i/2014/129/b/0/yato___noragami_by_creepypastaomg11-d7hqx6z.jpg

Wiek:
21 lat

Płeć:
Męska (Lekarz sprawdzał 2 razy)


Orientacja:
Hetero

Data urodzin:
6 września

Znak zodiaku:
Bliźnięta

Deskrypcja postaci:
Wychowywał się w niewielkiej posiadłości w górach, ciemne włosy i niebieskie oczy, bardzo lubi koty, zwłaszcza te małe. Szczerze ubiera się jak chce ,w byle co, w jakimkolwiek stanie zużycia, tak, nawet w kostium różowego królika ,ma to związek z jego mocami.
Uwielbia wabić ludzi do ciemnych pomieszczeń i straszyć, czymkolwiek, od wielkich pająków, przez klaunów po nauczycielkę przyrody z dawnych lat.

Blizny:
Kilka na kuprze, usiadł na potłuczonych butelkach w latach gdy nie umiał wiązać jeszcze butów

Tatuaże:
Pieczęć Uvalla, w okolicy serca

http://www.fromoldbooks.org/Mathers-Goetia/047-Seal-of-Uvall-2-q100-500x500.jpg

Moc:
Magia iluzji, tworzy przestrzenie, zamknięte pudełka, w których tworzy co zechce, oczywiście ułudnie, nie zmienia to faktu że wielkość pudła "iluzji" zależy od jego stanu psychicznego. Można to poczuć, powąchać, zobaczyć-ale to nic innego niż zabawa tegoż jegomościa. Cóż może być lepsze od sprowokowania lokalnego dresa do bójki z parkomatem?

Pochodzenie:
Liechtenstein, mimo iż tam zamieszkiwał jest właściwie mieszanką polsko-islandzką.

Ciekawostki:
Uwielbia torciki, nieważne jakie, na słowo tort zrobi prawie wszystko, i dla żelków też.

Ma nóż z którym się nie rozstaje, jest zrobiony z rogu byka, wyryto na nim: "Życie to iluzja"

Uwielbia mem "ayy lmao"

Ostatnio edytowany przez ptaszo (18-10-2015 22:04:53)

Offline

 

#3 14-10-2015 23:01:56

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Destiny = Holy crap...

Briar

Kaaaawa...
Musiałam wyglądać jak zombie z wyjątkowo niskobudżetowego filmu, ale po tym, jak cały poprzedni dzień spędziłam na pakowaniu, załatwianiu resztek formalności i upewnianiu się, że wszystko już wszystkim oddałam lub odpożyczyłam, chyba należało mi się choć kilkusekundowe oderwanie od rzeczywistości na rzecz tak niewinnego narkotyku, jakim była kochana kofeina...
Dopóki nie dostałam swojego podwójnego latte macchiato z cynamonem, nie byłam pewna czy w ogóle odezwałam się do kelnerki w małym barze, jaki napatoczył mi się zaraz po wyjściu z zatłoczonego duszami nieczystymi w sensie dosłownym piekła (mam tu na myśli komunikację miejską, konkretnie metro). Najpierw walnęłam obok siebie walizki, a dopiero wtedy usiadłam od zewnętrznej strony. Kiedy już mój umysł pod uzdrawiającym wpływem słodkiej kawusi postanowił skalać się umiejętnościami poznawczymi, z ulgą zauważyłam, że mam wszystkie walizki, ubrałam się jak normalny człowiek a i pani, która potem przyniosła mi zamówienie, powiedziałam co trzeba także i przedtem. Postanowiłam więc wspiąć się na wyżyny mojego dzisiejszego rozumowania - rozejrzałam się wokół.
W lokalu nie było wiele ludzi, nie wyglądało też na to, by bywało ich w nim więcej. Niemniej zdawał się całkiem schludny, no i mój ulubiony napój serwowali tu w całkiem przyjemnej cenie. Nie mówiąc już o tym, jak niedaleko miałam tu z nowego domu - dwie ulice spaceru co jakiś czas raczej mnie nie zbawią (i mam nadzieję, że mojego portfela też). Zapowiadało się naprawdę przyjemnie - i oczywiście, nie mogłam doczekać się, aż poznam moją współlokatorkę. Liczyłam, że się dogadamy - akurat w domu guza nie szukam.




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#4 14-10-2015 23:14:21

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Destiny = Holy crap...

Mavo
Jego dzień nie należał do udanych. Bezprecedensowe burzenie w brzuchu zmusiło go spożycia śniadania w trybie fest... znaczy, "śniadanie składało się z płatków i nie do końca świeżego mleka, no cóż, cały dzień w toalecie to nie było najgorsze przeżycie póki  bateria w telefonie nie postanowiła umrzeć.

Spakowanie się nie zajęło wiele, ubrań niewiele, zawsze powtarza że kupi sobie coś nowego, jednak wszystko wydaje na automaty ze Street Fighterem, czy inną grą, w każdym razie, 2 walizki, które pomieściły lampę z lawą, budzik który zabija dźwiękiem i laptop.
To niewiele ale wystarczająco aby zadowolić konesera tanich herbat "Earl Grey".
Oczywiście musiał, ale to musiał zapomnieć portfela, chudego jak tektura, od 20 dolców które mu mają starczyć na resztę dni miesiąca...
No cóż, musi mieć nadzieję że współlokator poratuje go pizzą, komu w drogę temu czas!

Niedaleko lokum  znalazł kawiarnię, po cenach rozpoznał że dla osób w sam raz jak on, o ile chodzi o rozpiętość portfela, postanowił sobie zamówić kawunię, podszedł, zamówił, odebrał, wszystko sprawnie, no ale... oblał kogoś. Dlaczego? Niezawiązanie trampek to nie był najlepszy pomysł.
-Cholera... najmocniej przepraszam mam nadzieję że się nic nie stało...
No cóż widok tak zbudowanej kobiety mógł go przyprawić nie tylko o dozę fascynacji, ale i strachu.
Miał nadzieję że nie dostanie w ryj.

Ostatnio edytowany przez ptaszo (14-10-2015 23:36:40)

Offline

 

#5 14-10-2015 23:50:54

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Destiny = Holy crap...

Briar

Kiedy tak sobie myślałam przeoptymistycznie o mojej jakże świetlanej przyszłości, przy cudownie ciepłym i pachnącym kubeczku, życie zdecydowało się uświadomić mnie o moim istnieniu w o wiele mniej różowej rzeczywistości. A po ludzku? Dostałam kawę gratis, tylko że nie do picia, a chluśnięcia w twarz.
Przez chwilę zamarłam, ale nie trwało to długo. Chwilę później z głową zwróconą ku winowajcy zastanawiałam się, co począć z tymże stworzeniem. Szczerze mówiąc, wyglądał dość zabawnie z tym swoim przerażeniem w oczach. Jakiś dzieciak, nie wyglądał na groźnego, jednak była to jedna z tych osób, na których choćby widok miało się ochotę przymierzyć swą pięść do ich oczu.
I tu miałam dylemat - oczywiście nie jestem królową za pięć złotych, więc nie zrobię sceny w miejscu takim, jak to, nie będę się też o to fizycznie znęcać. Z drugiej strony, chyba każdy normalny człowiek nie potrafiłby w tym momencie opanować nerwów bardziej ode mnie, bo moja odpowiedź na jego jęczące przeprosiny zamykała się w uniesionej brwi i głębokim westchnięciu. Nie, nie mogłam się obyć bez nabijania z niego. Wstałam. Kurdupel twarz miał na poziomie moich cycków, ale powstrzymałam wybuch śmiechu.
- Zjeżdżaj, gnojku - warknęłam tak, żeby poza nim innym osobom mój głos stopił się z wszechobecną muzyką lokalnego radia. - Bo nie będę taka miła.




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#6 15-10-2015 00:00:15

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Destiny = Holy crap...

Mavo

Na "zjeżdżaj gnojku" zagotowało się w nim, wiadomo wzrost to nie wszystko, no ale bez przesady.
-Ej, duża panno, przepraszam przecież, nie? Cały czas się gapił na piersi, chociaż nie wiadomo czy to z powodu kawy na bluzce czy innych dwóch walorów.
Jak na brak dobrej sprawy przystało, wywalił się, znowu. Przypadkiem "trącając" dłonią
o owe walory. Tak je"trącił" że aż złapał, przynajmniej nie miał złamanego nosa, do reszty byłby małym pokracznym goblinem. Do czasu..
Zanim się ogarnął, zdążył zniszczyć cukierniczkę, przynajmniej stał na nogach, do czasu az nie oberwie między oczy.

Offline

 

#7 15-10-2015 00:16:04

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Destiny = Holy crap...

Briar

A już po jego minie liczyłam, że zaraz najzwyczajniej zwieje w podskokach być kretynem gdzie indziej... Jak bardzo się myliłam. Ale dobra, to tak naprawdę nie zepsuło mi humoru w takim stopniu, w jakim bym się spodziewała - zwłaszcza, że najzwyczajniej w świecie nie lubię, gdy coś nie idzie po mojej myśli. Z resztą teraz, sama przed sobą wyszłam na strasznie naiwną... Dobra, mówiłam, przeżyję. Tak samo jak odpyskowanie - sama w zbyt dobrym towarzystwie się nie wychowałam. Niemniej, jego "kompletnie niechciany" zamiar użycia mojej piersi jako uchwytu awaryjnego w razie upadku? No, tutaj już moja cierpliwość wzięła sobie wolne.
Ignorując jedną z tutejszych pracownic, krzyczącą coś o koszcie cukiernicy, kopniakiem pozbyłam się z drogi małego natręta. Nie poturbowałam go zbytnio, więc powinien być mi nawet wdzięczny - zepsuł mi dzień, a ja prawdopodobnie sprawiłam tym, że kelnerka się nad nim ulituje w sprawie zniszczenia. Niech tylko spróbuje być niewdzięczny, grr!
Kompletnie wściekła, postanowiłam już po prostu wziąć te przeklęte walizy i zameldować się w nowym mieszkaniu. No już, zaparzę sobie meliski, może jakaś kocia terapia by Google grafika...
- Jak budda jestem spokojna... - owszem, i tak musiałam sobie mamrotać pod nosem, gdy już wyszłam.




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#8 15-10-2015 00:25:22

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Destiny = Holy crap...

Mavo



Cały pobijany, wspomagany przez kelnerkę, udało mu się wstać, jako tako, może to nie jest przebicie żeber, i wyrwany kręgosłup ale robi swoje, parę siniaków zostanie na pewno, tym razem zawiązał trampki, zapłacił za cukierniczkę.
No teraz to umrę do pierwszego.
Zabrał walizki, kierował się tak jak google maps pokazało, tam gdzie miał iśc.

Wreszcie do domciu!
Tyle tylko, że jeszcze zdążył go ochlapać autobus, pędzący po kałużach pozostałych po poprzednich opadach.
Nie dość że wyglądał jak menel to jeszcze tak pachniał. Ach.. uroki nowojorskich prowincji, oczywiście tu miał na myśli blokowiska, wziął się w garść i w końcu dolazł do upragnionego mieszkanka, niczym Frodo który przybył do Góry Przeznaczenia.

Offline

 

#9 15-10-2015 20:52:16

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Destiny = Holy crap...

Briar

Nim dotarłam do mieszkania, dostałam wiadomość od właścicielki. Zdziwiło mnie, że nie ma jej w tej chwili w domu, ale wyciągnęłam klucze spod wycieraczki (które wciąż tam były - czyli dotarłam przed tą drugą!) i postanowiłam nie zastanawiać się nad tym. W końcu już wcześniej pokazała mi, co gdzie jest, a starszym ludziom zdarza się - w moim mniemaniu przynajmniej - ot tak wybywać, może do lekarza, może nie, nie będę wnikać. Anyway, walnęłam walizki w pokoju i westchnęłam ciężko.
- Wypadałoby zagotować wodę, a potem wyjść na zakupy... - powiedziałam do siebie, choć pojęcia nie mam, czemu na głos.
Wcześniej, wyczuwając że najpewniej nie będzie mi się chciało zaopatrywać pierwszego dnia lodówki, ale też byśmy z drugą mieszkanką nie przymierały głodem, zaopatrzyłam się w zupki chińskie. I karmę dla kota, właśnie...
Myślami przyzwałam Stefana do siebie, a po chwili pojawił mi się na kolanach. Nie znosił podróży, a ja obiecałam przyzwać go jak najszybciej, i z dala od oczu współlokatorki, po to też zamierzałam przybyć pierwsza do domu. Uprzedzając pytania - nie, nie potrafię teleportować niczego i nikogo, poza sobą i kotem. Nie wiem do końca, jak to działa, może tak mogę a po prostu się tego jeszcze nie nauczyłam, a może nie mogę wcale.
Podrapałam go po uchu z uśmiechem, na co ten zamruczał, ale zaraz zeskoczył. Nie zdziwiłoby mnie, że był głodny - zostawiłam go w moim poprzednim domu, pełnym całkiem miłych, ale niewyobrażalnie skąpych czarownic.
Po nakarmieniu kota zaopiekowałam się w ten sposób sobą, rzecz jasna nie jedząc tego samego. Dobra, błyskawiczna to może nie dieta numer 1 i tyle w tym chemii, że naturalnych składników trzeba by było szukać pod mikroskopem, ale ej - raz się tyje! Z resztą, najem się? Najem. Nie widzę problemu.
Błogosławione Trzy Minuty Pod Talerzem nie zdążyły upłynąć, a znów coś wyprowadziło mnie z równowagi.

Palant z kawiarenki.

Zobaczyłam go ukradkiem przez okno, i pewnie bym olała, gdyby nie pchał się do wejścia do mojego mieszkania. Z walizkami!

Chwila...

...Co?

To było dość logiczne, ale pozostając optymistką musiałam też strugać wariata.
- A ty tu czego, przybłędo?! - powiedziałam głosem tak zaskoczonym, jakbym go przed chwilą nie zobaczyła, a jednocześnie tak oburzonym, że w sumie pasowało do tego faktu. Niemniej, wyglądało to dość naturalnie - zwłaszcza, że nie zamknęłam drzwi do mieszkania, więc nie miał nawet jak wziąć kluczy... Spod wycieraczki, które ja wzięłam...

Fak.
Błagam, niech moje domysły okażą się błędne.




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#10 15-10-2015 21:01:57

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Destiny = Holy crap...

Mavo
Ta murzynka to mi dała bobu. Już chciałem wejść do nowego mieszkania, pełna kulturka rozwiązałem buty, no i zapukałem, oczywiście cały rozpromieniony, jednak to co mnie ujrzało w progu wyglądało jakby miało zaraz zwymiotować.
-No to nieźle... em, cześć? Powiedziałem to tak jakbym się miał rozpłakać, no co zrobię?
Wystawiłem rękę na powitanie i znowu zrobiłem z siebie debila.
-Em, terapia odmładzająca połączona z opalaniem..? Ilość nadziei w tych słowach niemalże przyprawiła mnie o tęczową biegunkę, no tak...  jednak to nie była ta starsza pani, to była ONA.

Offline

 

#11 15-10-2015 21:29:55

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Destiny = Holy crap...

Briar

Jego słowa zbiły mnie już kompletnie z tropu. To coś wchodzi mi do domu jak gdyby nigdy nic, i najpierw się wita, a potem... No, nawet nie wiem, jak to nazwać, zamawia kolejny przejaw przemocy fizycznej?! Albo wychowywały go wilki i nie wie, w jaki sposób rozmawiać z ludźmi, albo naprawdę wchodząc do pomieszczenia znacznie obniżył w nim sumę (nie, nie średnią...) punktów IQ. A przypominam, że przed nim byłam tam tylko ja, kot i ewentualnie zupki chińskie, bo z tym to nigdy nie wiadomo.
Nie licząc wszystkich niecenzuralnych słów, jakie padły potem z moich ust, moja wypowiedź brzmiała mniej więcej tak:
- Nie no, to musi być jakaś pomyłka, dzwonię do niej, - ekhm, jeden z wyżej wymienionych przecinków - dzwonię i to już.
Wybrałam numer pani Nathalie, która odebrała zaskakująco szybko. Po słownej wojnie pełnej zwrotów takich jak "Ale przecież", "Proszę pozwolić mi dokończyć" i "Skąd miałam wiedzieć" zrobiłam spektakularne odkrycie - dałam się wykiwać staruszce. Spojrzałam na poturbowanego jegomościa - on chyba też. Pięknie, nie ma to jak zrównać się poziomem intelektualnym z przyszłym współlokatorem. Ale ponoć hipokryzja rzeczą ludzką.
- Nie jesteś kobietą - spostrzegłam równie odkrywczo, co przed chwilą w myślach moją porażkę co do mieszkania. - Ale ty jesteś Mavo. Super, super... - mamrotałam pod nosem, patrząc jak mój kot niemalże toczy się w kierunku pokoju. Jeśli to mnie w tym momencie nie rozbawiło, to faktycznie było fatalnie.




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#12 15-10-2015 21:40:41

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Destiny = Holy crap...

Mavo

-No nie jestem kobietą to prawda, ale czy od razu trzeba mnie dyskryminować?
Ostrożnie zacząłem wsuwać się w przedpokój, jedna walizka, druga w końcu ja sam!
Coby przełamać drugie lody chciałem pogadać z nią ale wybąknąłem tylko:
-To my, no mieszkamy razem..?
Jeny jak ja musiałem wyglądać jak sierota, no ale cóż, co innego miałem zrobić.
Skurczyłem się tak bardzo że brakowało by żebym nie zaczął tworzyć chmur deszczowych w mieszkaniu, i to w sensie dosłownym.
Kotek przypadł mi do gustu, lubię kotki, no ale jak to bywa w życiu one nie zawsze mnie lubią, jak mnie zobaczył to, no postawił kupona, do cholery, nieźle, mam nadzieję że nie obudzę się kiedyś z czymś takim we włosach, ewentualnie z podrapanymi oczyma.
-To jak Ci na imię? Wybacz za tamto w kawiarni, wiesz, no i wybacz za, no.. Tu wskazywałem je pierś, oczywiście na bezpieczną odległość.
Chociaż nie powiem... ładna była.

Ostatnio edytowany przez ptaszo (15-10-2015 21:43:07)

Offline

 

#13 15-10-2015 22:02:00

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Destiny = Holy crap...

Briar

Pomimo wszystkich złych jak do tej pory wydarzeń z tą osobą (czyli właściwie to wszystkich), po jego tekście o dyskryminacji na moją twarz wstąpił cień uśmiechu. Może jednak pisząc moją biografię od momentu zamieszkania tutaj nie będę musiała powtarzać znanego tytułu książki "Igrzyska Śmierci". No, bo w sumie na mój widok wydawał się równie zaskoczony, co ja, a przecież próbuje się do tego jakoś dogadać. Niekoniecznie dobrze zaczęła się ta znajomość, ot co.
Z drugiej strony... Moja paranoiczna podejrzliwa natura sprawiła, że miałam wątpliwości. Może to był spisek pomiędzy nim a tą staruszką?! Kto wie, czy nie szukała najprostszej metody znalezienia kobiety wnukowi*... O nie, nie dam się tak łatwo!
Dobra. Chyba troszeczkę przesadzam. Ale czujna pozostanę, nie ma co!
W takim razie koniec końców postanowiłam wspiąć się na wyżyny wspaniałomyślności i jednak mu wybaczyć. Oczywiście, że nie za darmo. Za darmo to co najwyżej dostaniesz w ryj, albo ulotkę na ulicy. Na jedno i drugie prawdopodobnie będziesz narzekać.
- Briar - przedstawiłam się. - Taa, trochę źle zaczęliśmy znajomość... Spoko, ale ty to sprzątasz. - skierowałam palec w stronę kocich... No, wiecie czego, a ja po prostu nie chcę Was gorszyć.
A i tak to się już raczej nie powtórzy, bo po prostu zapomniałam o kuwecie.



_________________________


*Szjet, jak ja ryłam przy pisaniu tego XDXDXD




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#14 15-10-2015 22:13:38

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Destiny = Holy crap...

Mavo
Po skończeniu dezynfekcji wykładziny umyłem ręce, higiena musi być, niestety ja już do końca dni tutaj będę zapierniczał przy miotle, w sumie? Mi to się podoba, przynajmniej będę mógł kupić fikuśny fartuszek z tego powodu.
Kontynuując postanowiłem się dowiedzieć czy będę z nią mieszkał w jednym pokoju, czy jak, no muszę gdzieś dać laptopa, lampę i budzik, no i ubrania.
-Ejj, tak właściwie, to gdzie ja będę spał? Za tą cenę kokosów nie oczekuję ale nie wiem gdzie dać rzeczy.
W tym momencie usiadłem na walizkę i patrzyłem sobie na kulkokota, jedyne co myślałem to to że fajnie musi ogrzewać stopy w zimę.
-Jak się wabi? Straszliwie jest puchaty...
Miałem nadzieję że da mi go pogłaskać, minuty mijał pogodnie, no, dopóki nie odezwał się brzuch, oj głodny byłem cholernie. Trochę wstyd się pytać o żarcie, może Briar usłyszy do warkotanie?

Offline

 

#15 15-10-2015 22:29:10

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Destiny = Holy crap...

Briar

W czasie, kiedy on sprzątał ja zadbałam o to, by więcej tego robić nie musiał. Jeśli ktoś się jeszcze nie domyśla - sprawiłam zwierzakowi staro-nową sralnię.
- Nie mów mi, że wcześniej tu nie byłeś - powiedziałam z zaskoczeniem. Ja przedtem byłam w tym miejscu trzy razy, z czego dwa pani Nathalie dokładnie objaśniła mi wszystko, oczywiście wraz z pokazaniem pokoi. A jako, że cenię sobie prywatność, moja wspólo-... mój współlokator miał mieć osobny pokój, do którego też zajrzałam. Rozmiarem właściwie to samo, meble poza wyglądem też się w sumie nie różniły. - Twój pokój to ten bliżej. Nie zbliżaj się do mojego. - drugie zdanie wypowiedziałam tak grobowym głosem, że aż sama zadrżałam... A nie, to mój żołądek. Właśnie, szamka!
- Huh? - przy pytaniu o kota już odkrywałam tanią, jadalną chińszczyznę. Dłużej czekała na bycie skonsumowaną, więc makaron zawierał jedynie śladowe ilości zupy. - To Stefan. Zawsze tak miał, odkąd go znalazłam. - Taa, jak się potem dowiedziałam, to dość droga rasa więc nie mógł być zwykłym dachowcem. I ja się pytam, kto normalny dopuścił do tego, żeby znalazł tą kicię ktoś taki jak ja?! - O, chcesz? Nie mam niestety dziś nic bardziej wykwintnego, szczerze mówiąc liczyłam na Twoją inicjatywę, albo dobroć staruszki - Ta, która ostatecznie się na nas wypięła. Swoją drogą, ciekawe gdzie wybyła?




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#16 15-10-2015 22:40:21

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Destiny = Holy crap...

Mavo

-Jak szamka do biorę! Jeny, nigdy nie sądziłem że tak bardzo się będę ekscytował żarciem złożonym z całej tablicy Mendelejewa, ale co, jedzenie to jedzenie.
Stefan? Imię  bardziej jak dla lokaja, jak dla mnie, ale mam nadzieję zobaczyć koteła z monoklem w cylindrze!

Wolałem jej nie mówić już że się nie będę zbliżał do jej pokoju, ten głos przypominający lektora dobrego horroru zdecydowanie utwierdził mnie w przekonaniu że lepiej się nie zbliżać do jej terytorium.
Jakkolwiek, wniosłem wszystko do swojego pokoju, był mały, ciasny, ale ja lubię tak, nigdy nie przepadałem za otwartymi przestrzeniami. Laptop na biurko, lampa z lawą na parapet. He he, już widzę jak ludzie będą się gapić na ten jedyny wyraz luksusu w moim pokoju.
Potem usiadłem na fotelu w "salonie", chociaż nie wiem jak można było tak nazwać pokój którego jedyną cechą szczególna był telewizor w drewnianej obudowie?
Jeeeny... to będzie trudny czas.

Offline

 

#17 15-10-2015 22:50:00

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Destiny = Holy crap...

Briar

Słuchałam go, siorbiąc makaron, ale w pewnym momencie całkiem się wkurzyłam. Co on kombinuje?!
- Tee, ja Ci dam! Rozumiem, są różni ludzie z różnymi dziwactwami, ale tknij zboku mojego kotka to pożałujesz! - ja mu dam jakieś przebieranki, kurde! I to jeszcze mojego kota... A myślałam że po tym, jak jakaś dziewczyna z Polski opowiadała mi o zboczeniach jednego z polityków, już nigdy nie usłyszę czegoś tak niewiarygodnego.
Potem zabrałam się za rozpakowanie reszty rzeczy. Mavo był w swoim pokoju więc spokojnie mogłam pozwolić działać moim zaklęciom. Bo w końcu kto lepiej będzie wiedział, gdzie powinien się znajdować, od moich rzeczy? Tak oto ubrania trafiły same do szafy, książki na pólkę, tablet i reszta pseudobiurowych rzeczy na biurko, a kosmetyki i przybory toaletowe - no, tym akurat kazałam walnąć się na łóżko, i dopiero, gdy wszystko inne było na swoim miejscu, wzięłam je do łazienki. Zawsze, ale to zawsze trzeba coś załatwiać ręcznie, żeby uniknąć wtopy. Ech, sama wybrałam życie pod jednym dachem ze śmiertelnikiem...




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#18 15-10-2015 22:56:14

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Destiny = Holy crap...

Mavo

Wzięła mnie za zboczeńca, sponio, dam radę.
Teraz można powiedzieć że byłem sam, i mogłem się ponieść fantazji, o tak, gorący piasek! W takie temperatury jakie panują w realu to można się rozchorować i płuca wypluć.
Klapnąłem się na łóżku i wyobraziłem gorąc, taaak, ciepełko, w tan zamiast białego sufitu pojawiło się słońce, i tak dalej, nawet tancerki hula, i tak oto się klapnąłem do snu.
Mam tylko nadzieję że nikt nie wejdzie, chociaż w sumie, położyłem krzesło, nikt nie wejdzie, co najwyżej pomyślą że... no bawię się, tak! Bawię się,  gram na laptopie!
Ciepełko...
Tak oto przysnąłem na półtorej godziny.

Ostatnio edytowany przez ptaszo (15-10-2015 23:06:13)

Offline

 

#19 15-10-2015 23:16:47

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Destiny = Holy crap...

Briar

Mój cwaniacki współlokator położył się zadziwiająco wcześnie spać, ale szczerze mówiąc to po tych kotach wolałam już się nie zastanawiać, dlaczego... Chociaż skoro tak, postanowiłam nieco się z niego ponabijać, a swojej moralności wmówić, że to tylko trening. W sumie i to było prawdą, nigdy nie przestawiałam niczego znajdującego się poza obszarem mojego wzroku. Niemniej, jeszcze dziś widziałam ten pokój, układ sprzętu ten sam co u mnie. Raz jeszcze upewniłam się, że Mavo śpi (jak nie to cóż... a nuż lubi "Paranormal Activity"?), po czym zaczęłam zabawę. Po dźwiękach, jakie towarzyszyły przesuwaniu łóżka zorientowałam się, że krzesło miał nie przy biurku, ale obok drzwi (WTF?!), ale i to okazało się nie być dla mnie większym problemem. Podniosłam je myślą, łóżko podsunęłam niemal tuż pod drzwi, po czym... Chwilę, co ja zrobiłam z krzesłem?

...

Nigdy nie sądziłam, że tak szybko zrobię się senna po chwili lęku z zaskoczenia, towarzyszącemu głośnemu hukowi z pokoju obok...




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#20 15-10-2015 23:38:07

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Destiny = Holy crap...

Mavo

-Eee..? Cały zaspany obserwowałem unoszące się meble jak u jakiegoś malarza, o co do cholery chodzi?-Aaaaaa.. co jest do diaska? W kosmosie jestem czy co? Jakieś opętane krzesło rąbnęło prosto w lampę z lawą.
- No nie... moje 40 dolców... Można powiedzieć że zacząłem prawie ryczeć, a właściwie to już płakałem.
Co się stało, jakiś wyjątkowo niemiły Poltergeist? Cholera jasna...
Jak tak dalej pójdzie to się pobawię w pogromcę duchów.






Ostatnio edytowany przez ptaszo (15-10-2015 23:49:32)

Offline

 

#21 18-10-2015 21:41:55

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Destiny = Holy crap...

Briar

Zamknęłam oczy, ignorując dźwięki zza ściany, a przynajmniej usiłując to zrobić, bo chcąc nie chcąc, jego zaskoczony krzyk wprawił mnie w takie rozbawienie, że uznałam całe zło jego osoby z dnia dzisiejszego za zapomniane. No, w sumie to teraz nie mogłam nie stwierdzić, że jesteśmy kwita!
W nocy było dość chłodno, na szczęście mając śpiącego w nogach Stefcia nie przejęłam się tym zbytnio. No i jutro rano, co trzeba zrobić... Muszę sprawić sobie coś normalnego na śniadanie, a potem wziąć się za szukanie pracy - wszak wszystkich pierwszych wpłat dokonały drogie panie wiedźmy, a i tak zażądały zwrotu. I gdzie tu sprawiedliwość? Ja tu dla nich jak najlepiej, bo spełniam ich marzenia wynoszą się z domu, a tu jeszcze narzekanie... Ale jak już mówiłam, to trójka strasznych skąpiradeł. Gdyby mogły to by mnie sprzedały. Kiedyś nawet próbowały, ale niedoszły nabywca chciał najpierw pozbawić mnie języka, ciekawe dlaczego... Nie no, tak serio to żartowałam z tym sprzedawaniem.

Pierwsza noc obyła się bez problemów... No, przynajmniej dla mnie! Obudziłam się około szóstej, a po około połowie godziny byłam już gotowa do wyjścia - nie jestem typowo stereotypową przedstawicielką mojej płci, więc w moim przypadku poranna toaleta (oczywiście bez używania mych nadprzyrodzonych zdolności, aż tak leniwa nie jestem) nie zajmuje więcej, niż właśnie pół godziny. Stefka nie zamykałam w moim pokoju - jakby Mavo coś kombinował (a mam nadzieję, że wczoraj pomyliłam się co do jego zboczeń, bo nie chcę z własnej winy sama utrzymywać mieszkania), kot po prostu ucieknie albo go pogryzie czy podrapie. Może nie wygląda, ale to istna, krwiożercza bestia. Hehe, co ja tak ostatnio śmieszkuję...
Mniejsza, wypadałoby wyjść, ale nie zostawię też tego ciołka tak na pastwę losu. Wzięłam jakiś pierwszy lepszy zeszyt czy notes z torby i wyrwałam z niego kartkę, po której zaraz zaczęłam bazgrolić:

Wyszłam na zakupy, wrócę koło 7. Proszę, sprzątnij trochę jak się obudzisz.

Yep, skreśliłam to zdanie. Nawet, jeśli wstałby, nim wrócę, po chwili namysłu doszłam do wniosku, że i tak najprawdopodobniej by tego nie zrobił, a jeśli by się już za to zabrał, nie chcę potem wyciągać kota z odkurzacza czy już pierwszego dnia zyskać pokaźną kupkę rzeczy do prania, bo nie mógł znaleźć ścierek do kurzu.
Chwilę jeszcze myślałam nad tą notką.

W razie czego, zadzwoń:

Podałam swój numer, i podpisałam się, Briar. Dobra, to teraz gdzie dać to coś? Dobrze by było, żeby to zauważył, najlepiej dać to gdzieś gdzie będzie na pewno... I nie wiem czemu, ale dobrym pomysłem wydało mi się przyczepienie karteczki do lodówki nie tylko dlatego, że do dyspozycji miałam magnes, a taśmy nie chciało mi się szukać. Przy okazji na samej górze mojej notki, jeszcze przed informacją, gdzie wyszłam, dopisałam jeszcze w razie czego, że lodówka jest pusta. Dobra, starczy. Pismo mam w porządku, więc powinien się doczytać.
Wyszłam, i jak obiecałam, wróciłam po kilkudziesięciu minutach z torbą zakupów w ramionach.




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#22 18-10-2015 21:54:56

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Destiny = Holy crap...

Mavo

     

W międzyczasie kiedy nie było Briar, obudziłem się ledwo doczłapując do toalety zahaczyłem lodówkę, knotki nie zauważyłem to też z żalem postanowiłem się umyć...Tak faceci się myją.
Potem już nieco ogarnięty zauważyłem liścik, co do zawartości, dobrze mieć jej numer, tak w razie W, jednakowoż musiałem posprzątać, i tym samym ominąć kota, który miał minę taką jakby chciał przeorać mi plecy pazurami jak pługiem...
Ogarnąłem nieco, kot w międzyczasie uznał że jestem na tyle nie do żarcia że postanowił mnie trochę poobcierać, nawet to miłe było.
-No co, kto tu jest kotkiem dobrym, tak... Miziałem tak kota jakiś czas, posprzątane, popucowane, mogę się zająć czymś ważnym!
Odpaliłem komputer, zacząłem szukać ofert pracy, niestety wiele to ja nie mogłem znaleźć po liceum... przeklęte ogólniaki!
Uznałem że poczekam na Briar,a co mi tam, koteła wziąłem na kolana i usiadłem w fotelu.
Przysnąłem trochę, obudziłem się gdy wróciła, szczerze przespałem się tylko kilka minut, ale koteł rzeczywiście, grzał tak że się spociłem.
-N-no cześc Briar...! Lekko zasapany ją powitałem.

Ostatnio edytowany przez ptaszo (18-10-2015 22:03:22)

Offline

 

#23 18-10-2015 22:16:42

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Destiny = Holy crap...

Ptaszo, chcę się upewnić że czytasz to co piszę tutaj na górze jak coś, więc napisz mi na Skype jaki my tam w sumie mamy miesiąc albo porę roku chociaż XD

Briar

Gdy przekroczyłam próg domu, wciąż podejrzliwie spoglądałam na to, co on mógł z moim kotem wyprawiać, ale kiedy odłożyłam torbę i zobaczyłam, że wszystko wygląda jakoś tak bardziej estetycznie niż przed moim wyjściem, stałam się taka troszkę bardziej przychylna współlokatorowi. Dobra, uważam się za osobę całkiem pracowitą, ale jest jedna rzecz którą najchętniej wykonywałabym jak najrzadziej, albo najlepiej nie robiła tego wcale - i mam tu na myśli sprzątanie. Mogę gotować, naprawiać, krawaty wiązać - sprzątaniu mówię nie, choć zwykle i tak w poprzednim domu robiłam to niemal codziennie.
- Cześć, robię jajecznicę - rzuciłam jak gdyby nigdy nic, przechodząc do aneksu kuchennego.
Najpierw wypadałoby jednak wszystko poukładać w lodówce i pojemnikach na blacie, co też zrobiłam. Staruszka była całkiem uprzejma pod względem wszelkich naczyń i pojemników - sama też bym je zostawiła, ale pod warunkiem, że oddano by mi kasę za zniszczenia. Choć z drugiej strony, ten sprzęt na wybitnie drogi nie wygląda...




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

#24 19-10-2015 21:47:54

ptaszo

Rozrabiaka

Zarejestrowany: 24-09-2015
Posty: 98
Punktów :   

Re: Destiny = Holy crap...

MAVO




-Mam jedną prośbę, daj dużo bekonu... Połasiłem się o to stwierdzenie, nie sądząc że się to spełni. Sam postanowiłem zrobić 2 herbaty, może nie jakieś wybitne, ale zawsze coś.
Po tym jak zagotowałem wodę i nalałem ją do szklanek podałem jej jedną, wiosna wiosną, ale najcieplej na dworze nie było.
Potem postanowiłem, ot tak, że zajmę się robieniem sztuczek magicznych, za piątaka, albo dyszkę, co jak co ale biznes powinien wypalić, powiedziałem o tym Briar

-(...)i co sądzisz?

Nie wiem czy było to rozsądne, ale co mi tam, moja praca, moja kasa i moje wydatki.

Offline

 

#25 05-11-2015 21:40:31

 Rima

Znana osobistość...

wkrudce
Call me!
Skąd: "Dziura w ziemi." ~Veronica
Zarejestrowany: 18-03-2014
Posty: 191
Punktów :   
WWW

Re: Destiny = Holy crap...

Briar

Jego prośba wywołała u mnie - chcąc nie chcąc - szeroki uśmiech. No, bo kto normalny nie lubiłby mięska? Miałam zamiar walnąć bajeczną jego ilość już wcześniej, ale jego propozycja tylko utwierdziła mnie w tym zamiarze. Pokroiłam kawał mięsa na paseczki, które chwilę potem ze skwierczącym sprzeciwem odezwały się na patelni. Ofkors, oleju nie dawałam - pozwoliłam sobie na bekon na chrupiąco, a więc i tłuszcz sam powinien się wytopić.
Rozbiłam cztery jajka - ja jem dużo, a chociaż mój współlokator to istna kruszyna, głupio wyglądałoby oddanie mu dwa razy mniejszej porcji - i wtedy szkoda mi się zrobiło, bo minimum mojego perfekcjonizmu zauważyło, że rozlały się po naczyniu wręcz idealnie.
- Jednak będą sadzone - westchnęłam, oszczędzając biednym, nienarodzonym (resztę sami sobie dopowiedzcie, o ile to dla Was nie za okrutne) dodatkowego cierpienia po (proszę... tutaj też).
Zaciągnęłam się zapachem tego, co po chwili powstało na moich oczach na kuchence, a potem podziękowałam Mavo za herbatę skinieniem głowy i wysłuchałam jego pomysłu. Cóż, ludzie paradujący po ulicy w waciakach, uliczni muzycy czy iluzjoniści jakoś specjalnie mi nie przeszkadzali, jednak zbyt ambitne to nie było. Pomyślała ta, co nawet szkoły nie skończyła, heh. No i oczywiście, na słowo "magia" omal nie prychnęłam śmiechem. Och, naiwny śmiertelnisiu, gdybyś tylko wiedział...
- Nie brzmi tak źle - powiedziałam jednak, kładąc przed nim parujący talerz antywegańskiej przyjemności. - Ja wezmę się za ogłoszenia, kupiłam lokalną gazetę a potem poszukam jeszcze w sieci - rzuciłam, wbijając widelec w żółtko i patrząc, jak żółty płyn zalewa chrupiące mięsko.
W sumie, liczyłam na znalezienie czegoś w klubie nocnym albo salonie fryzjerskim. Może i nie miałam szkoły, ale doświadczenie, owszem. Jeśli nikt tego nie doceni, ewentualnie nie będą mi mieli do zaproponowania nic poza świeceniem czterema literami... Trudno, kasa sklepowa czy magazyn nie brzmi tak źle!




You won't escape from me, Goście~.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl