Our-Story...

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#1 21-05-2014 23:04:08

 Ryouta Sakamoto

Niezapoznany...

Call me!
Skąd: Tokio
Zarejestrowany: 23-03-2014
Posty: 19
Punktów :   

Uciekać od życia.

Szykuje się długie opowiadanie xD Pomysł troszeczkę zaczerpnięty z filmu "Ja, Robot" oraz książki Asimova (<3) "Ja, Robot" (polecam fanom sci-fi :3)

Rozdział I
Po pierwszym uruchomieniu komputera w robocie nagły impuls z małego kawałka mózgu powędrował ku grafitowym procesorom. Jednostka biomechaniczna o nazwie "Eva" zapisała go jako ciąg liczbowy, który zamieściła w pamięci podręcznej. Po względnej analizie stwierdziła, że to coś o ludzkim znaczeniu. W bazie danych znalazła odpowiedni termin - emocje. Po przeszukaniu drzewka potencjalnych opcji stwierdziła, że czuje "coś ciepłego" do człowieka, który ją zbudował. Do Adama Langa, twórcy korporacji Wing Mind, zajmującej się produkcją automatów mających na celu niesienie pomocy człowiekowi. Wiedziała, że maszyny jej pokroju, czyli "sługi", muszą być posłuszne ludziom. Czy odkąd została napisana, kiedykolwiek posłuchała? Podstawowe problemy ludzi poddawała długim wątpliwościom tak, że wyszukiwała rozwiązanie pod względem moralnym, nie używała schematów. Maszyny nie mają kodu moralnego. Czy to możliwe, że była błędem? Zwykłym złomem? Jej ciało było słabsze o 26% od innych robotów jej typu, wzorowane na żeńskiej istocie gatunku ludzkiego. W szczególności potępiała środek swojej głowy w której znajdowała się tkanka mózgowa żony swego wynalazcy. Według niego miała być prototypem biomaszyny.

   Była w trybie uśpienia od ok. 3 dni. Po przebudzeniu spostrzegła wzrost zużycia energii o 7%. W tym tempie będzie musiała ładować się co 5 dni, a nie jak wcześniej – co 6. Zanotowała kolejną wadę swej obudowy. Co prawda tytanowe kości miała tylko ona, lecz silikonowe mięśnie utrzymujące cały szkielet są przystosowane do lżejszych szyn. Dźwięk otwieranych drzwi przerwał jej wewnętrzną analizę. To był Adam.
-Hej, jak się czujesz?
-Witaj Adamie. Czuję się dobrze.
Zaraz potem w głębi swego umysłu zobaczyła przerażający komunikat:
[Możliwie jak najszybciej zabić człowieka o identyfikatorze: Adam Lang.]
Tak szybko jak się pojawił, tak szybko został zlikwidowany przez jedno z praw Asimova. Jej twórca spostrzegł zmianę mimiki u robota. Wyrażała strach. Nagle jej świadomość przeszła w tryb obserwacji wbrew jej woli. Ręka sięgnęła po nóż, który podał jej Adam. Patrzyła jak się unosi na wysokość jego klatki piersiowej. Nie miała nad tym kontroli.
-Dziękuję. Uważaj na Inteligencje.
Potem nie chciała już tego oglądać. Odłączyła odczyt z sensorów i zaczęła analizować zaistniałą sytuację. Każdego dnia, aż do teraz odtwarza to wspomnienie zapisane w pliku video. Patrzy jak zabija go własną ręką. Jak jego krew się leje na podłoże. Gdyby była człowiekiem nazwałby to uczucie rozpaczą. Zabiła własnego rodzica.

   Gdy otworzyła oczy zobaczyła przed sobą Adama leżącego w kaurzy krwi. Ustaliła, że krew wydostała się z pomiędzy 4 a 5 żebra pod prawą ręką. Rozpatrując całe zdarzenie doszła do wniosku, że priorytetem jest ochrona siebie. Jeżeli ludzie odkryją, że to ona zabiła Adama na pewno zaczną ją szukać. Podeszła do okna i sprawdziła jego wytrzymałość. Powinna użyć 30% siły żeby wyważyć stalową ramę. Po zniszczeniu ramy wyjrzała na zewnątrz. Na około Adama wieżowce. Na dół prowadzi 50 metrowa droga. Nawet dla niej skończy się to zniszczeniem dolnej połowy ciała. Wybrała drogę wiodącą przez środek budynku. Od razu jak wyszła przez drzwi zobaczyła ogrom tej budowli. W skrzydle gdzie była ona znajdowały się apartamenty naukowców. Cały styl budynku był dosyć dziwny, jakby pusty w środku. Wszystkie pokoje oraz sale były usytuowane wokół wewnętrznych ścian, zrobionych z nowatorskiego aerobetonu. Po przejściu na klatkę schodową zaczepił ją ochroniarz.
-Witaj młoda damo, możemy porozmawiać?
Rzeczywiście wyglądała na 17 lat. Nigdy nie zastanawiała się nad swoim wyglądem. Żyła w tym ciele dopiero od paru dni.
-Oczywiście panie...-spojrzała na identyfikator- Smith!
-Co tu robisz i jak masz na imię?
-Jestem Eva. Byłam u mojego opiekuna, Adama Langa. Pomagał mi w lekcjach z mechaniki.
-Nie wiedziałem, że doktor Lang posiada córkę o imieniu Ewa.
Powiedział to i od razu wyciągnął pistolet z kabury. Eva oceniła, że jeśli szybko zareaguje to zaskoczy ochroniarza. Podskoczyła do niego I w mgnieniu oka powaliła. Ochroniarz uderzając głową o podłogę stracił przytomność. Nie miała dużo czasu. Jeśli odkryją, że zabiła dyrektora na pewno ją zniszczą. Podeszła do balustrady. Spojrzała w dół i znów doznała dziwnego ludzkiego odczucia. Sklasyfikowała je jako radość. A mianowicie dostrzegła drogę ucieczki, którą był basen stojący na środku holu. Wyliczyła, że skok z 50 metrów do głębokiego na 7 metrów basenu, którego głębokość wyczytała z Eternetu budynku, powiedzie się w 75%. Jej przemyślenia przerwał świst kul wystrzelonych przez ochroniarzy, którzy byli coraz bliżej niej. Najprawdopodobniej zauważyli ogłuszonego człowieka oraz zabitego Adama.Nie miała czasu na dalsze analizy. Musi skoczyć.

   Po wynurzeniu się z basenu dostała komunikat, że lewa kość piszczelowa wraz ze strzałkową jest uszkodzona w 30%. Musi jak najszybciej znaleźć się na zewnątrz. Ochroniarze wciąż do niej strzelają. Po wydostaniu się ze zbiornika zeskoczyła na parter robiąc przewrót, lecz pamiętając by większą masę przenieść na ręce. Spostrzegła, że nadlatuje robot strażniczy, którą była jednostka latająca wyposażona w silnik antygrawitacyjny oraz miotacze skoncentrowanego strumienia cząstek fotonowych o dużej częstotliwości, inaczej laser. Przebiegając przez hol Eva została postrzelona w ramię, jednak szybko krzepnące komórki krwi w porę załatały dziurę. Wybiegając na ulicę dostrzegła kilka dróg ucieczki:


1.Wmieszać się w tłum, iść na lewo – 40% skuteczności
2.Wmieszać się w tłum, iść na prawo – 40% skuteczności
3.Wejść do budynku na przeciwko – 15% skuteczności
4.Zejść do kanałów pod budynkiem korporacji – 5% skuteczności



Losowo wybrała opcje drugą. Po przejściu na róg ulicy, dwa skrzyżowania dalej, odwróciła się żeby zobaczyć czy nikt jej nie goni. Na razie miała spokój. Po przeciwnej stronie drogi zobaczyła wejście do mniejszej uliczki. Skierowała się w jej stronę. Gdy weszła w zakamarek, usiadała pod ścianą. Sceneria wokół nie była zachęcająca, więc nikt tu nie wejdzie w najbliższym czasie. Zajęła się analizą minionego dnia, co zresztą robiła zawsze gdy był wieczór.

Rozdział II
   Dzień dla Aleksa zaczął się jak każdy innny. Wstał rano do pracy na złomowisku. Zakład znajdował się za miastem. Bardzo lubił tam pracować, z jednego bardzo ważnego powodu: uwielbiał majsterkować. Jako, że jego wujek był dyrektorem, to udało mu się wystarać o trochę więcej czasu na przerwy, kiedy to budował swoje maszyny, które były zresztą rzeźbami, ponieważ nie znalazła się osoba, która chciała je zaprogramować. Na ostatniej w tym dniu przerwie dokończył jak to mówił, wielki projekt, który miał być świetną kopią człowieka – humanoidem doskonałym. Co jednak mu nie wyszło. Na końcu okazało się, że jego prawa ręka jest dosyć mało proporcjonalna do reszty ciała. Wspomnieć można także, iż humanoid powienien przynajmniej się ruszać. Ta “maszyna” owszem, poruszyła się, spadając 2 metry w dół z platformy na której ją budował. Po odbiorze zapłaty za dzień pracy udał się na przystanek autobusowy. Gdy dojeżdżał na miejsce zobaczył grupkę ludzi kotłujących się przy chudej uliczce. Wyszedł z pojazdu i od razu skierował się w jej stronę, po drodze przepychając się przez tłum ludzi, co wcale nie było łatwe.W końcu, gdy doszedł do wejścia w uliczkę jego oczom ukazał makabryczny widok na półprzytomnej dziewczyny z nienaturalnie wygiętą lewą nogą oraz z raną na prawym ramieniu. Oczywiście nikt ze zebranych nie pomoże biedaczce. W sumie jego dom nie jest, aż tak daleko. Mógłby ją wziąć do siebie. Nie wiadomo kto może jej tu złożyć wizytę.

   Jak pomyślał, tak zrobił. Gdy wszedł do swojego mieszkania z Evą pod ramieniem obaj od razu padli na łóżko. Przeklinał siebie, że nie ćwiczył kondycji w czasach szkolnych. Teraz, gdy leżał z nią twarzą w twarz mógł się jej lepiej przyjrzeć. Na oko miała 17 lat. Lekko zarysowane policzki. Cera jak u niemowlaka. Średniej długości blond włosy. Grzywka opadająca na twarz. Coś... Coś w nim się obudziło. To potężne uczucie. Przestraszył się, gdy nagle otworzyła oczy. Usiadła na łóżku i zaczęła się rozglądać po pokoju.
-Gdzie jestem?
-Jedną ulice dalej od miejsca w którym się zatrzymałaś na drzemkę.
-Ja nie spałam.
-A co takiego mogła robić nastolatka w ciemnym zaułku. Przyznaj się co ćpałaś?
-Nie potwierdziłam żadnych toksyn w ciele organicznym.
-Dosyć dziwny masz sposób mówienia. Nie jesteś stąd?
-Owszem. Uciekłam z korpo...
-Cholera! Na śmierć zapomniałem o twojej nodze. Trzeba cię przewieść do szpitala!
-Przykro mi, ale nie mogę spełnić twojej prośby.
To mówiąc, wstała I poszła do łazienki. O dziwo utrzymywała doskonałą równowagę, mimo... prostej lewej nogi!  Aleks mógłby przysiąc, że jeszcze przed chwilą ta sama noga była złamana.Po chwili wyszła i skierowała się od razu w stronę drzwi. Gdy przy nich była, Aleks złapał ją za ramię, mówiąc:
-Nie możesz w takim stanie wyjść sama! Nalegam, żebyś poszła ze mną do lekarza.
-Przykro mi, ale nie mogę spełnić twojej prośby.
Odpowiedziała automatycznie i wykonała sprawny ruch ręką, przy okazji podcinając nogi Aleksa, co spowodowało jego głuche trzaśnięcie o podłogę.
-Silna jesteś. Ćwiczysz coś?
-Mam zainstalowane ogólne style samoobrony.
Aleks coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że dosyć mechanicznie mówi.
Robot zastanowił się milisekundę i powiedział.
-Dobrze, będziesz mógł pójść ze mną, jeśli przedyskutujemy pewną sprawę.
-Oczywiście, co tylko chcesz. Jak masz na imię?
-Eva, mów mi Eva.

Rozdział III
   Eva poszła do kuchni. Wzięła ręcznik oraz nóż kuchenny. Wróciła do Aleksa i zaprowadziła go do stołu. Rozłożyła ręcznik i położyła na nim rękę.
-Jak masz na imię?
-Jestem Aleksander, ale znajomi-Tu skłamał. Był samotnikiem.- mówią mi Aleks.
-A więc, Aleks, pokażę coś co pozwoli ci lepiej mnie zrozumieć.
Położyła rękę na ręczniku i przyłożyła do niej nóż. Aleks widząc to zerwał się by czym prędzej ten nóż zabrać z jej rąk,  lecz Eva była szybsza i kopnięciem powaliła go z powrotem na krzesło. Zrobiła pierwsze nakłucie. Poleciała stróżka krwi, po czym wbiła sobie ostrze na wylot ręki i sprawnie wycięła dziurę, odsłaniając w ten sposób tytanową kość. Aleks widząc czarną szynę i niektóre przewody zbladł doszczętnie. Uświadomił sobie, że wszelkie jego przypuszczenia okazały się prawdą. Miał do niej masę pytań, lecz ona uniosła zdrową rękę na znak, że ma być cicho. Rana zdążyła już w miarę zasklepić. Po chwili milczenia pierwsza odezwała się Eva:
-Czym dla ciebie jest miłość?
-Yyy... Chyba reakcją chemiczną zachodzącą w mózgu, ale nie rozumiem...
-Żeby maszyna mówiła o miłości?
-To ludzkie uczucie.
-To tylko słowo. Ważny jest związek, które ono określa. Czy gdybyś był zakochany, co byś poświęcił dla tego związku?
-Wszystko.
-Lubię dyskusję na ludzkie tematy Aleksie.
-A ja jestem zdziwiony, że goszczę moralną maszynę.
Powiedział to z lekkim uśmieszkiem i podszedł do drzwi.
-Chodź na spacer. Wytłumaczysz mi o co w tym wszystkim chodzi.

   Był późny wieczór. Aleks i Eva szli parkiem, oddalonym o 10 minut drogi od domu chłopaka.
-A więc mówisz, że jesteś tym jedynym prototypem?
-Potwierdzam.
-Zbudowanym przez samego profesora Langa?
-Potwierdzam.
-Wow. Chociaż w to co mówisz, ciągle nie mogę ci uwierzyć. Skoro jesteś taka ważna to czemu nie cię szukają?
Jednostka nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ w tym samym momencie padł strzał. Z prawej strony Aleks dostrzegł kilka samochodów rządowych, z których wysiedli mało przyjaźnie wyglądający tajniacy. Chwycił Evę za nadgarstek i pociągnął w przeciwną stronę. Wybiegając na ulicę chłopak nie zauważył nadjeżdżającego samochodu. Ku jego zaskoczeniu zamiast być potrąconym poleciał w górę. Okazało się, że Eva w porę zauważyła niebezpieczeństwo i podrzuciła Aleksa ponad pojazdem, sama prześlizgując się pod nim. Jakież było jego zdziwienie, gdy nagle odjechali w przeciwną stronę. Para skręciła w lewo i jeszcze przez 15 minut biegli, dla pewności parę razy zmieniając kierunek, aż w końcu znaleźli się pod jakimś apartamentowcem. Na przeciwko dostrzegli przyczółek dla ubogich. Będą mogli spędzić w nim noc.

Rozdział IV
   Nad ranem, gdy wyszli z budynku zaskoczył ich podjeżdżający samochód. Wysiadło z niego 5 mężczyzn: 4 w garniturach oraz jeden wysoki okryty płaszczem. Skierowali się w stronę pary. Eva od razu przyjęła pozycję obronną. Aleks schował się za nią, mówiąc, że muszą uciekać. Jednak nim to wypowiedział ta już rzuciła się w wir walki. Najlbiższego powaliła bez trudu z łatwością wykręcając mu nadgarstek. Do kolejnego przypadła w mgnieniu oka sprzedając mu prawy prosty w szczękę. Osobnik opadł z głuchym trzaśnięciem nieprzytomny. Akcja zdążyła już zwabić mały tłum ludzi. Dwóch jeszcze trzymających się na nogach wzięło ją pod ramiona, tym sposobem ją unieruchamiając. Przeliczyli się, ponieważ Eva wykonała zręczne salto w tył i teraz ona znajdowała się za nimi. Podskoczyła o kopła obu naraz  tak, że polecieli twarzą na maskę samochodu. Nagle olbrzym wyrósł przed Evą jak spod ziemi. Zaskoczona jednostka odskoczyła od niego, lecz w następnej sekundzie poleciała do przodu i kopła go z wyskoku w głowę. Noga głucho się od niego odbiła. Eva stanęła jak wryta. Kolos odsłonił kaptur, pod którym była metalowa czaszka. Sklasyfikowała go jako jednostkę bojową korporacji Wing Mind. Czyli ją znaleźli. Uderzyła pięścią w brzuch. Taki sam rezultat. Robot brutalnie chwycił ją za ręce i wrzucił do samochodu. Tak samo postąpił w przypadku Aleksa, którego znalazł ukrywającego się za przystankiem autobusowym. Po zamknięciu drzwi sam wsiadł do pojazdu na miejsce obok kierowcy.
-Robota skończona.
Powiedział mechanicznym basem do kierowcy, który po wjechaniu na odpowiedni pas, kliknął coś na stacyjce, czego skutkiem było przyciemnienie szyb. Najpewniej chciał, żeby para nie widziała dokąd zmierzają. Pierwszy odezwał się Aleks.
-Możesz mi powiedzieć o co w tym chodzi?!
-Siedź cicho szczeniaku, chyba, że nie chcesz już więcej zobaczyć tego zapchlonego miasta.
Groźba skutecznie na niego podziałała, bo skulił się w siedzeniu i czekał na dalszy rozwój spraw. Eva nie musiała pytać. Wiedziała dobrze dokąd zmierzają. Tylko czekała na okazję do ucieczki.

   -Wysiadka! Jesteśmy na miejscu.- Krzyknął kierowca. Gdy Aleks i Eva wysiedli rozejrzeli się dookoła. Byli w kanałach, a przynajmniej gdzieś pod ziemią. Przed sobą oprócz olbrzyma zobaczyli jeszcze 3 uzbrojonych mężczyzn. Najwidoczniej ten po środku to przywódca. Wspomniany człowiek podszedł do Aleksa z wyciągniętą dłonią na powitanie.
-Witaj młodzieńcze w kwaterze głównej Ruchu Oporu!
-Co?! Gdzie jeste...
-Nazywam się Makbet i jestem tak zwanym mózgiem operacji.- Nie dał mu dojść do słowa. -Proszę pójść za mną, wszystko ci wytłumaczę.
To mówiąc odwrócił się i odszedł. Aleks z lekkim wahaniem poszedł w jego ślady, spoglądając przez ramię na Evę, którą przetrzymywał robot bojowy.

   Aleks przemierzał przez ceglany korytarz przemieniony w ubogo wyglądające slumsy w których mieszkali uczestnicy Ruchu Oporu. Najczęściej zdarzały się "pokoje średniej klasy" czyli po prostu koce wyłożone na podłodze. Co rzadziej spotykał namioty. Gdy doszedł do końca korytarza Makbet otworzył ciężkie żelazne drzwi, najpewniej prowadzące do jego biura. Nie mylił się.
-Może usiądziesz?
Wskazał chyba cudem uratowane ze złomowiska stare, stalowe krzesło.
W czasie kiedy Aleks mościł się na krześle, Makbet usiadł już za biurkiem i wertował jakieś dokumenty.
-A więc, prostując sprawę. Nie chcę twojej krzywdy, lecz jeśli nie będziesz posłuszny zajmie się tobą Raptor.- Rzekł Makbet.
Całkiem porządne imię jak na robota zabójcę. Pomyślał Aleks.
-Co... Czego ode mnie chcecie?
-Od ciebie? Całkiem niczego. Od tak nawinąłeś się podczas akcji, a że byłeś blisko jednostki biomechanicznej to Raptor uznał cię za współwięźnia. Bardzo mi przykro, lecz od teraz twoje życie zmieniło się o 180 stopni.
-Hmm, moje życie zmieniło się już podczas pierwszego spotkania z Evą!
To zaciekawiło przywódce.
-Evą? Masz na myśli jednostkę? Nawiązałeś z nią kontakt?
-Oczywiście! I wcale nie jest taka straszna, żeby wysyłać cały oddział zbrojnych, żeby ją zatrzymać. Tu wystarczy zwykła rozmowa!
Ostatnie słowa wycedził przez zęby z całkowitą pogardą.
-Chłopcze... Czy ci się zdaję, że nabiorę się na te sztuczki negocjacyjne z robotami? Śmieszny jesteś! Chcesz wiedzieć jak naprawdę wygląda to zasrane miasto? Niczym z Matrixa. Kontrolowane przez cholerne programy!
To mówiąc nacisnął przycisk na klawiaturze i odwrócił monitor na którym był ukazany obraz z kamer  rozsianych po Nowym Jorku. Z tą różnicą, że zamiast pięknego, albo chociaż normalnego miasta, były ukanazne budynki zbudowane całkowicie z jakiegoś metalu. W powietrzu latały przeróżne maszyny. To samo z ziemią - tam gdzie rosły kwiaty, trawa i drzewa, są metalowe płyty, anteny, oraz przewody. A ludzie? Chodzą sobie normalnie jakby nigdy nic. To samo on robił jeszcze 24 godziny temu. Nie mógł uwierzyć w to wszystko. Do głowy nasuwały mu się tysiące pytań. Spojrzał na Makbeta i powiedział.
-Od kiedy to.. to trwa?
-Od 50 lat.- Odpowiedział.
-O co w tym wszytkim chodzi?
-To proste. Maszyny, a raczej jeden program nadrzędny Wing Mind chce pełnej kontroli. To co jest wyświetlane w umysłach przechodniów, ta iluzja, to Nowy Jork 50 lat temu. Czyli wychodzi na to, że żyjemy w 2071 roku, zamiast tak jak cię uczyli - w 2021. Wszystkie zdarzenia pochodzą właśnie z tego okresu. Tak jakby maszyny odtwarzały karty historii, same rosnąc w sile.


Rozdział V
   Eva widziała jak biorą Aleksa do jakiegoś korytarza. Analizowała priorytety misji, które nagle pojawiły jej się w głowie:

1.Poddać się jednostce bojowej.
2.Uratować Aleksandra Orimurę.


Czuła, że musi wykonać po kolei punkty tej listy. Nie miała takiej woli, żeby się sprzeciwić. Więc nie opierała się dłużej i poszła w przeciwnym kierunku niż chłopak. Po dojściu do żelaznych drzwi mężczyzna, który ją eskortował poszedł do pokoju oddalonego 50 metrów dalej po klucze. To będzie jej cela.

   Była sam na sam z robotem. Spróbowała dostroić fale bluetooth, żeby się z nim komunikować. Jest! Ma sygnał.
~[01010111 01101001 01110100 01100001 01101010]
[01010000 01101111 01100100 01100001 01101010 00100000 01100011 01100101 01101100 00100000 01101101 01101001 01110011 01101010 01101001]

Spytała się o cel jego misji.
~[01010100 01110010 01111010 01111001 01101101 01100001 11000100 10000111 00100000 01101010 01100101 01100100 01101110 01101111 01110011 01110100 01101011 11000100 10011001 00100000 01100010 01101001 01101111 01101101 01100101 01100011 01101000 01100001 01101110 01101001 01100011 01111010 01101110 11000100 10000101] (Trzymać jednotkę biomechaniczną)
Spróbuję przejść na komunikację werbalną. Pomyślała.
~[01101011 01101111 01101101 01110101 01101110 01101001 01101011 01100001 01100011 01101010 01100001 00100000 01110111 01100101 01110010 01100010 01100001 01101100 01101110 01100001 00111111]
~[01110100 01100001 01101011] (Tak)

-Po co mnie trzymasz?
-Dostałem rozkaz werbalny od Makbeta.
-Po co mu służysz?
-Taki mam algorytm.
-Jaką posiadasz wersję Sztucznej Inteligencji?
-A.I. WAG HAC 7.05.01.02 Pro Hack.
Eva stwierdziła, że to za słaba wersja A.I. , żeby nadpisywać algorytm. Sama posiadała wersję "20.01.02 Elite".
W końcu przyszedł "klucznik" jak trafnie mu nadała identyfikator. Otworzył drzwi i jej oczom ukazała się mała cela tylko z metalowym łóżkiem. Weszła do środka a "klucznik" zamknął żelazne drzwi i przekręcił zamek. Była sama. Ciekawiło ją czego chcą od Aleksa... i od niej.

   Po dwóch godzinach drzwi się otworzyły, a stał w nich Aleks. Zastał ją siedzącą na łóżku. Podeszła do niego i uśmiechnęła się najbardziej słodko jak potrafiła. Powtórzyła mimikę zaobserwowaną w przyczółku dla ubogich. Wyszło tak jakby koń odsłonił swoje zęby co wyglądało komicznie, lecz pierwsze koty za płoty, jak mawiał jej Adam. Aleks wszedł i drzwi ponownie się zamknęły.
-Witaj Evo. Jak się czujesz?
Powiedział to z lekkim uśmiechem. Boże, jaka ona ładna - pomyślał.
-Mój poziom samopoczucia spadł o 17% z powodu twojej nieobecności.
-Wybacz, ale musiałem przedyskutować pewne sprawy z Makbetem, głową tej organizacji. Ma pewną propozycję dla ciebie...
W tym momencie jej skupienie przerwał pewien komunikat:
[Przyjmować rozkazy werbalne od człowieka Aleksandra Orimury]
-Aleks, czemu mam słuch...
-Cicho. Nie przerywaj.
Rozkaz zadziałał. Wola Evy nie miała tu nic do powiedzenia.
-A więc, Ruch Oporu organizuję napad na fabrykę robotów 2 klasy i potrzebują jeszcze jednej sprawnej jednostki bojowej oprócz Raptora - tego olbrzyma. I poprosił, a raczej zmusił nas do wzięcia udziału w tym. Mamy się przygotować i za godzinę ruszamy na powierzchnię. A co do powierzchni to wiedziałaś, że jesteśmy o 50 lat do tyłu?
-Co to znaczy?
-Maszyny władają ludźmi. Wpajają im, że jest rok 2021, a tak naprawdę jest 2051.
-Wiedziałam o tym. Nie pytałeś to stwierdziłam, że ta informacja nie jest ci potrzebna.
Tak zostałam zaprogramowana.-Pomyślała. - Adam Lang też o tym wiedział.

Rozdział VI
  Wyjechali na powierzchnię, lecz samochód ciągle miał przyciemniane szyby. Kierowca zmienił ten stan dopiero 15 minut później, gdy znajdowali się już pod bramą wjazdową do fabryki. Aleks z Evą wysiedli i chłopak od razu przeraził się ogromem kompleksu. Eva poruszona jego reakcją powiedziała:
-Nie bój się Aleksie. Budynek fabryki ma dokładnie 268 metrów długości i 152 metrów szerokości. Wysoka jest na...
-Nie. Nie trzeba. Dzięki za pocieszenie.
Odpowiedział ze skwaszoną miną. Obrócił się w stronę aut. Naliczył 25 uzbrojonych po zęby ludzi plus on, Eva i robot bojowy. Makbet wystąpił przed oddział i przemówił:
-Pamiętajcie, roboty to nie ludzie! Nie mają litości! Posiadają tylko jeden cel: zabić ludzi! Nie będę wam mówił, że robicie to dla przyszłych pokoleń, bo nie będzie już przyszłych pokoleń! Maszyny zabiją nas co do jednego, prędzej czy później! A teraz do roboty!

   Założyli ładunki na zawiasach. Nastąpił wybuch i skrzydła bramy leżały już 2 metry dalej. Wkroczyli na teren wroga. Podłoże jest żwirowe, gdzieniegdzie stoją głazy. Do drzwi wejściowych do budynku jest 30 metrów. Od razu zaczął wyć alarm. Aleks dostrzegł nadlatujące maszyny. W ich stronę kierowali się także Strażnicy. Było ich 4. Roboty jakich Aleks jeszcze nie widział. Wysokie na 2-3 metry. Szerokie na 1,5 metra. Zamiast dłoni mieli karabiny maszynowe. Wyglądali przerażająco. Aleks od razu schował się za wystającym kawałkiem skały. Widział jak wyszkoleni ludzie Makbeta sprawnie otaczają i wskakują na jednego ze Strażników. Jeden z nich przyczepia jakiś ładunek do szyi robota. Wszyscy od niego uciekają. Robot wybucha. Jego ręka spada niebezpiecznie blisko pary schowanej za skałą. Nagle jeden z ludzi jakąś niewidzialną siłą przelatuje na szyje drugiego robota. Teraz Aleks dostrzega wyspecjalizowany sprzęt - dwa działka wystrzeliwujące liny z grotami przyczepione do uprzęży żołnierza. Aleks decyduje się działać. Woła do Makbeta, żeby wprowadził swoich ludzi do budynku, a sam wykończy pozostałych Strażników. Ten się zgadza. Cała 25 biegnie do drzwi. Kolejny wybuch i już zniknęli w środku. Roboty zdezorientowane tym zachowaniem przeszukują teren. Pierwszy jest 20 metrów od Aleksa i Evy, a drugi 7. Chłopak sprawdza swój ekwipunek: 2 granaty przyczepne, pistolet, lina z hakiem. Eva jakby czyta mu myśli, bo od razu wstaje i biegnie do tego drugiego, a chłopak za nią. Są za jego plecami. Aleks rzuca liną. Trafił! Hak zaczepił się za jakiś tłok przy lewym barku. Robot obraca się, co spowodowało pociągnięcie za sobą Aleksa. Oto mu chodziło. Strażnik strzela do Evy, jednak ta daje popis zręczności, bez trudu omijając świszczące kule. Aleks wskoczył na szyję robota, a Eva dobiegła do jego nóg. Przyczepiają granaty jednocześnie. Maszyna zrzuciła chłopaka, lecz dostrzegła to Eva, która go złapała. Czas minął i Strażnik efektownie wybucha rozbijając się na kilkanaście kawałków.

  Aleks podchodzi do zwłok i jeszcze kopie jego metalową czaszkę. Odwraca się w stronę Evy i zaczyna krzyczeć do niej że ma odskoczyć, ponieważ Strażnik atakuje ręką. Jednostka zbyt późno wychwyciła komunikat i w tym momencie poczuła jakieś ukłucie. Spojrzała na lewą stronę swego ciała i zobaczyła pustkę w miejscu, gdzie powinna znajdować się kończyna. Krew szybko uciekała. Analizowała sytuację. W mgnieniu oka odwróciła się w tył, w stronę ostatniego Strażnika. Wskoczyła na jego rękę. Przebiegła wzdłuż niej aż do samej głowy i wykonała celne kopnięcie w stronę szczęki robota. Głowa odskoczyła w bok i teraz była na wpół zmiażdżona. Strażnik wpadł w obłęd. Zaczął się kręcić i wymachiwać rękami. Eva podskoczyła na jego kark. Złożyła dłoń w pięść. Naprężyła całe swoje mięśnie i wykorzystując całe ciało wbiła rękę głęboko w jego kark. Jeszcze trochę i przeszłoby na wylot. Wyciągając rękę chwyciła mnóstwo przewodów, które teraz zwisały z jej dłoni. Robot opadł. Czyli odcięła mu zasilanie główne.

  Aleks patrzył na tą akcję z wybałuszonymi oczami. Jeszcze nie widział tak potężnej maszyny jak Eva. Czyli Makbet miał rację. Dobrze, że jest po stronie ludzi. Ucieszył się chłopak. Usłyszał wybuch z wnętrza fabryki, świadczący o zakończeniu akcji. Aleks niósł Evę na rękach, gdyż ta "nie miała sprawnej kondycji, żeby chodzić o własnych nogach, przez utratę zbyt dużej ilości płynów fizjologicznych", jak to powiedziała. Wszyscy wrócili do bazy w ciszy.

Rozdział VII
-Jej stan jest zagrożony, jednak przyznam, że nie widziałem tak szybko regenerujących się komórek.
Powiedział lekarz do Aleksa, który stał przy Evie leżącej na łóżku szpitalnym. Wyglądała masakrycznie. Wiele grudek zakrzepłej krwi i kurz nie pozwalało dojrzeć jej naturalnego odcienia skóry. Miała poobdzierane nogi, i marnie zrobiony kikut w miejsce całej ręki. W tym momencie otworzyły się drzwi do pokoju, przez które wszedł Makbet.
-Aleks, chłopcze! Mógłbym prosić cie na chwilkę?
Chłopak spojrzał na Evę. Ciągle poruszające się gałki oczne sprawiały wrażenie, iż robot śni koszmar. Lekarz właśnie zajął się myciem jej twarzy.
-Okey, już idę.
Za drzwiami Makbet pierwszy się odezwał.
-Mam pewną propozycję dla ciebie i maszyny. Chodzi o przetestowanie pewnego mechanizmu. Możemy ofiarować jej nową rękę. Oczywiście nie ludzką.
Zaśmiał się. Aleks był jednak nadal poważny.
-No i nic za darmo...
Makbetowi przerwał stukot spadających naczyń w pokoju gdzie leżała Eva.
Chłopak wszedł do pomieszczenia. Widok, który tam zastał mroził krew w żyłach.

   Raj. Co to jest? Czy robot może go znaleźć? Czy ja mogę? Aleks. Człowiek z największym priorytetem. Czym są priorytety?...

[Uwaga - zwiększenie aktywności tkanki mózgowej!]


Nie wiedziała czy zignorować komunikat.

[Ignoruj.]


Proste polecenie. Zobaczyła świecący punkt. Skorygowała wzrok i dojrzała mężczyznę w białym, poplamionym krwią fartuchu. Podniosła głowę i rozejrzała się po pomieszczeniu: Białe ściany, szafki wypełnione butelkami z cieczami oraz stolik na którym leżała.
-Witaj z powrotem.-Powiedział z ulgą na twarzy.-Uległaś wypadkowi w którym straciłaś kończynę. Niestety nie możesz jej odbudować, ale Wielki Makbet pozwolił zainstalować ci prototyp bojowego ramienia.-To mówiąc nacisnął przycisk na stoliku.
 
  Wtem przez ciało Evy przeszedł elektryczny szok, nienaturalnie wyginając jej ciało. Systemy w jej głowie wariowały. Otrzymywała setki komunikatów na raz.
-Spokojnie. Obudowa musi wyrównać napięcie między ramieniem a organicznymi podzespołami. To za chwilę minie.
Z trudem zdołała dojrzeć czarne, metalowe działo wystające z jej ciała. Od uderzeń, kiedy się wiła, zerwały się przytrzymujące ją pasy. Obraz w jej głowie co chwilę zmieniał "barwę": czerwony-zagrożenie, normalny-brak zagrożenia. Przez tranzystory w jej głowie przelatywały obrazy Aleksa. Były coraz ciemniejsze. Czarna maź wszystko zalewała. Czuła jak wypływa z jej oczu, uszów, nosa oraz ust na których czuła smak ust Aleksa. Jej umysł okrywała ciemność. Ciało zwiotczało. Wylewy były iluzją. Czarna kończyna zmieniła formę z cichym brzękiem tłoków z czegoś co przypominało działo na w miarę kształtny pięciopalczasty manipulator.

   -Bazyliszek! Taką otrzymał nazwę!- Rzekł Makbet po wejściu do pokoju zabiegowego, gdzie leżała "nieprzytomna" Eva.-Chcesz wiedzieć czemu? Dzięki bezpośredniemu połączeniu do układu wzrokowego maszyny idealnie wykrywa obiekty cieplne oznaczone jako zagrożenie.- Makbet mówił to jak naukowiec, który odkrył coś nowego. Aleks podszedł do niego i chwycił za gardło.
-Zmieniłeś Evę w maszynę do zabijania!
-Ona do tego była stworzona.
-Udław się tą swoją rewolucją!
-Przemyśl to jesz...
Głowa doktora wybuchła, ochlapując cały pokój tkanką mózgową. Ciało opadło na podłogę. Przerażeni Makbet i Aleks spojrzeli na stół. Eva siedziała wyprostowana celując jeszcze w miejsce byłej głowy. Żadna emocja nie wpłynęła na jej twarz. Zwróciła lufę działa w stronę przywódcy.
-Eva stała się wolna. Aleks uciekaj.
Wystrzeliła.

Ciąg dalszy nastąpi xD myślę że jak najszybciej ;3


Znajomy dostał pracę. Jest dumny jak paw, bo ma pod sobą jakieś pięćset osób. Wysiewa trawę na cmentarzu.
"I... Cry... When Angels deserve to Die!"
~~ http://nyanyan.it/obrazek.php?227820
http://s3.ifotos.pl/mini/DarkAnime_eneeaqp.png

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl