#1 30-07-2013 23:55:23

Kuyou

Niezapoznany...

Zarejestrowany: 30-07-2013
Posty: 3
Punktów :   

~Zamknięty w czterech ścianach DesperacjI~

Mitsuki - "Mitsu"
I'm your crazy nightmare..

http://24.media.tumblr.com/tumblr_maowd1rELk1rqfxd0o1_500.png



Ciemno. Ciasno. Cicho.
Zazwyczaj właśnie w takich miejscach czai się śmierć. Śmierć i cierpienie, wieczne pogrążenie w strachu i niepewności. Drżenie rąk, drżenie ramion, obejmujących własne ciało, drżenie warg.. Chłód przejmującego strachu przechodzący przez sparaliżowane ciało. Łzy, łzy powoli kapiące z rozszerzonych do granic możliwości oczu, błędnie wodzących od ciemności do ciemności. Cichy skowyt czy może kwik zdradzający skraj desperacji i histerii.. Śmierć, śmierć się zbliża!
Wbicie sztywnych palców we własne udo, w powietrzu unosi się zapach krwi.
Kap. Kap. Kap.
Śmierć, śmierć się zbliża!
Jednak mnie to nie dotyczy - to ja jestem śmiercią.

Dotarliśmy na miejsce.. tak mi się bynajmniej wydawało. Skuty kajdanami zaciśniętymi do granic możliwości (krew już dawno zakrzepła - nie zdejmowano mi ich nigdy), związany dodatkowo jakimś grubym sznurem, szedłem eskortowany przez czternastu strażników. Czterech z przodu, czterech z tyłu i trzech po bokach.
- Zabawne! Wszyscy są tacy zabawni!
- Gówno wiesz, to poważna sytuacja.
- Jestem głodny.
- Jak zwykle tylko o jednym.
- Chcę ich zabić! Tak, zabić wszystkich! Będzie wtedy tak wesoło!
- Zamknij się idioto!
- Mam ochotę na.. hmm.. krew? Tak..
- Trzeba stąd zwiać.
- Krwi! Krwi!
- Chcę mordować w tym momencie!
Zachichotałem histerycznie, iście błędnym wzrokiem jeżdżąc od jednego strażnika do drugiego. Ci z lekko bladymi twarzami patrzyli na mnie z niepokojem, strachem jak i odrazą. Bardzo, ale to bardzo wyczuwalną odrazą.
Spojrzałem w bok. To był wybieg o ile się nie mylę. Wszędzie chodzili więźniowie rozmawiając ze sobą lub wręcz przeciwnie - tłukąc się i skacząc sobie do gardeł.
Większość z nich odwróciła się w moją stronę, kilkoro pokazało na mnie palcem.
Nie przejąłem się tym..
- I tak wszyscy zginą! Zaraz! Teraz!
- Krwi! Krwi!
- Wolność! Chcę wyjść na wolność!
- Zabijać!
- Krew! Wszędzie ma być krew!
Szarpnąłem się gwałtownie, na co strażnicy zareagowali natychmiast. Zacząłem szamotać się i śmiać na całe gardło. Ale to nie był normalny śmiech - słychać w nim było grozę, złość, desperację. Brzmiał bardziej jak.. złowieszczy chichot łączony z wydzieraniem się z bólu. Takie nie wiadomo co.
W dzieciństwie zawsze przerażał mnie taki krzyk, był okropny. Ale teraz.. teraz to inna bajka.
- Zabiję! Zabiję was gnidy! - zacząłem krzyczeć rozdzierającym głosem i rzucając się w pętach - Będę się kąpał w waszej krwi śmiecie!
Jeden ze strażników wezwał wsparcie i lekarza, trzech innych zaś unieruchomiło mnie, a któryś z tych, że tak to nazwę niecierpliwych, poraził mnie paralizatorem.
W jednej chwili opadłem jak szmaciana laleczka, jak trup. Spuściłem głowę,a jasne kosmyki opadły mi na twarz.
Mundurowi chwycili mnie za ramiona próbując postawić mnie na własnych nogach, ja jednak nie miałem na to sił. Moje nasilone rozdwojenia jaźni powodowały silne urazy w moim mózgu, przez co bardzo ucierpiała moja psychika. W skutek tego dostawałem napadów agresji i histerii, co było dość trudne do opanowania.
Zrezygnowani strażnicy chwycili po prostu mnie za to co się dało i powlekli  po podłodze wprost do ciemnicy.
Witaj nowy domku.




Pomieszczenie jak poprzednio było malutkie jak i cholernie ciemne. Z tego co mi się wydawało, w psychiatryku izolatka była nieco większa- mogłem swobodnie się o obrócić, tu nie. Ani kroku w przód, ani kroku w tył. Dość trudna sytuacja, tym bardziej jeśli ktoś ma klaustrofobię.
- Ciasno! Za ciasno!
- Ciemno..
- Krwi.. C-chcę krwi..
- Wypuśćcie mnie. - szepnąłem  drżącym głosem.
- Ciasno.. Ciasno. Ciasno! Ciasnoooo!
- Nic nie widać..
- Krew!
- Zabijać.. Chcę zabijać.
Cisza, którą przerywają ciche jęki, skowyt niczym u samo co zbitego psa, który zaraz przemienił się w nerwowy chichot.
- Wypuśćcie mnie! - krzyknąłem, a mój głos odbił się echem po klitce.
- Macie mnie wypuścić! Słyszycie?! - wydarłem się ponownie, wiedząc, że jest to po prostu bezcelowe. To jednak się nie liczyło, chodziło tu o sam krzyk, który koił jak i pobudzał kolejne etapy "szału".
Zacząłem ciężko dyszeć - rozdwojenie jaźni było bardzo męczące, nie był to jednak jedyny powód. Klaustrofobia.
Bezsensowny krzyk w ciemność. Jeszcze jeden i kolejny.
Objąłem się rękoma i wbiłem drżące palce w boki, między żebra.
- Ściany.. ściany są.. są co raz bliżej.. - powiedziałem do kogoś, kogo nawet tu nie było - Zabije i ciebie i mnie. Zgniotą nas jak muchy, małe nędzne muchy.
Poczułem jak z jednego boku sączy się coś ciepłego. Po chwili klitkę zapełnił zapach świeżej krwi. Mojej krwi.
- Krew! W końcu krew!
- Jak t-tu.. ciasno..
- Ta mała dziewczynka się na nas patrzy.
- Umieram! Zatamujcie krwawienie! Wezwijcie karetkę, błagam!
- Chcę.. chcę jej posmakować.
- Ta dziewczynka płacze..
Z impetem uderzyłem całym ciałem o żelazną ścianę ciemnicy, a zaraz jeszcze raz i kolejny.
- Ściany mnie miażdżą! - zawyłem na całe zdarte już gardło - Pomocy! Pomocy! Ja umieram! - rozdarłem się przerażony.
- Ta dziewczynka.. ma w dłoni nóż..
- Gdzie ta karetka! Nic.. nic nie widzę!
- Ona jest cała we krwi.. i teraz się uśmiecha..
- To.. to ona! To ona mnie zabiła! Pomóż.. pomocy!
- Chcę krwi..
- Gdzie jest mój piesek?
- Chcę.. chcę umrzeć, chcę umrzeć mamusiu.
- Ratujcie! Ja chcę żyć!
- Wypuśćcie mnie stąd! - wizgnąłem po raz wtóry - Za dużo krwi! Jest.. jest wszędzie! Zaraz utonę!
Walnąłem pięściami w metalowe drzwi.
- Pomocy! Pomocy!
Nie przestawałem ani uderzać ani krzyczeć. Po moich nadgarstkach pociekły kolejne strugi czegoś przyjemnie ciepłego.
Czułem jak moje pięści za każdym kolejnym uderzeniem pękają wręcz, zalewając mnie nową falą krwi.
- Tonę! Ściany.. ściany się zbliżają! Pomocy! Pomocy!
...
- Mamusiu... mamusiu, gdzie jesteś?


http://31.media.tumblr.com/06626783d2edf58ab91f008c19eebf44/tumblr_mma1ptNV431r9m9dgo1_500.gif

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl